|
Tak wiele wydarzyło się przez ostatni miesiąc... Najświeższe wydarzenie to Sylwester. Fotorelacja z Sylwestra 2006 już do wglądu!:))). Powiem Wam tylko tyle, że był bardzo kierzbuński - uczestniczyli starzy znajomi i bdb wpasowane nowe elektrony. Świetne przebrania (niektórych osób prawie nie można było poznać!:)), a zabawa ostatniej grupki trwała do wpół do siódmej. Wiecej poczytacie na osobnej podstronce!:)) A teraz garść najważniejszych wydarzeń grudniowych:
26 listopada dzięki uprzejmości Roberta Hestkowskiego - gospodarza zawodów w Dąbrówce Małej - całkiem spontanicznie Andrzej Ciesielski i Karolina Moździara pojechali na zawody!:)))) W tym miejscu składamy jeszcze raz gorące podziękowanie Robertowi za transport, to na prawdę bardzo miły i niespodziewany gest! Jak pamiętacie od czerwca w wyniku wypadku nie mamy własnego transportu. Andrzej ostatnio przez 3 tygodnie nie trenował, teraz chodzi z gorączką, jednak zarówno jemu jak i Karolinie poszło znakomicie! W konkursie L dwufazowym Andrzej z Finezją był 2-3 exequo, a Karolina na Apaczu czwarta. W Konkursie kl. P Andrzej był drugi, a Karolina na szczęście miała zrzutkę... Piszę na szczęście, bo był to konkurs bingo. Po przejeździe podstawowym i dekoracji nastąppiła część dla najlepszych 10 par, przy czym kolejność startów była odwrotna do klasyfikacji - tzn. Andrzej startował jako dziewiąta para. Za każdym startem zawodnik i publiczność podwyższali wysokość 2 przeszkód o 10cm... Tym samym kiedy Andrzej wjechał na parkur złożony z 6-ciu przeszkód - ich wysokość została już 18 razy podniesiona... Niektóre miały 130, a niektóre 150cm wysokości, oczywiście zamarłam. Ale Andrzej z Finezją - przy gromkim aplauzie publiczności śmignęli wszystkie przeszkody - na szczęście z jednym wyłamaniem. "Na szczęście", bo musieliby jechać jeszcze wyżej!:)))) Niestety po tym drugim miejscu w kl. P (o wys. tym razem 130-150cm:)))) zostanie nam tylko flotka i uścisk dłoni sędziego, Pana Antoniego Pacyńskiego, bo znów nie przewidziano dla zwycięzców pucharów, ani tym razem nawet nagród, mimo, że propozycje zawodów i przepisy PZJ mówiły co innego. Pan Hartman (najlepszy w dodatkowym bingo) dostał zawartość "koszyczka", który zapełnił się przy podnoszeniu przeszkód. Szkoda, bo warunki zawodów (ogrzewana hala konkursowa, dodatkowa hala-rozprężalnia, barek do "podglądania" itd itp) no i sam gospodarz obiektu są super. Bardzo serdecznie dziękujemy za życzenia wszystkim, którzy pamiętali o naszej cichej 19-tej rocznicy ślubu... Ten czas tak szybko mija, pamiętam tamten dzień (19 lat temu) jak dziś. Tyle się wydarzyło, a nie żałujemy z Andrzejem ani chwili!:))) Jedynie tego, że mogliśmy zrobić jeszcze więcej. Wiecie, jakie to miłe?:)))))) Uffff, wreszcie udało mi się przebrnąć przez gąszcz zdjęć hubertusowych z 4 aparatów fotograficznych!:)) Na ciekawych czeka już relacja z Huberusa 2006. Lisią kitę złapała i Królową Polowania została Karolina Moździara na Apaczu. Lisem była Ela Szaflicka - w tym roku na Alfredzie. Warunki - jeśli pamiętacie - były fatalne... Śnieg, mróz, ślisko, pogoda typowo barowa... Zdążyła odstraszyć część chętnych - ale niech żałują, bo zabawa była na prawdę przednia!:))) Przyjechała najwierniejsza kierzbuńska gwardia hubertusowa, było na prawdę cudownie!:)))) Zresztą popatrzcie na zdjęcia!:) WIELKIE DERBY KIERZBUŃSKIE 2006 - 7-8 października - wypadły znakomicie!:) W sobotę śliczne słoneczko, w niedzielę pogoda już nie wytrzymała - podczas P-ki i konkursu DERBY padał już deszcz... Mimo to przyjechało sporo zawodników z końmi, także reporterzy z Gazety Olsztyńskiej, a w konkursie DERBY ogromne puchary ufundowane przez P. Marszałka Andrzeja Ryńskiego wręczał w strugach deszczu P. Leszek Baranowski. Kilka konkursów wygrała bardzo skuteczna i szybka zawodniczka KJ Aromer - Olga Grabowska na niesamowicie zwrotnym Wicherku. Olga zaliczyła też bardzo widowiskowy, na szczęście niegroźny upadek w przeszkodę. Konkurs DERBY 2006 wygrał Robert Brandt na koniu Kasandra. Szczegółowe wyniki już do wglądu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni ze startów zawodników JKS Kierzbuń - są m.in. nowe puchary i flotki. Gosia Guślakow i Andrzej Ciesielski startowali w konkursie DERBY (Riwiera i Finezja) - ukończyli ten niesamowicie trudny konkurs, dodatkowo utrudniony ulewnym deszczem. Dystans jak wspominałam ok. 1500m, galopy i skoki z górki i pod górkę na mokrej trawie, ponad 20 przeszkód o wys. 120cm, w tym większość crossowych... Jak co roku w konkursie wystartowało o kilka par mniej, niż się zapisało!:)))
No i znowu minęło trochę pracowitego czasu. Na zewnątrz wciąż piękna złota polska jesień - słońce, spokój, pagórki, konie - wszystko to koi i regeneruje naszych Gości!:))) Z czego i my się cieszymy. W międzyczasie nasi zawodnicy - Gosia Guślakow, Karolina Moździara i Ania Giedryś - uczestniczyli w zawodach na wyjeździe, obyło się bez pucharów, ale nowe flotki wiszą na drzwiach Luny!:)) To sukces Karoliny w Sokolniku. Przygotowujemy się do naszych zawodów, 7-8 października. Objął je Patronatem Honorowym Marszałek Województwa Warm-Mazurskiego - P. Andrzej Ryński. Jeśli tylko pogoda dopisze to impreza z pewnością będzie bardzo udana. Gosia Guślakow wystartuje w najważniejszym konkursie - Derby. W tym celu ćwiczy Riwierę nie tylko na różnorodnych przeszkodach na miejscu, ale również pracuje nad jej kondycją w terenie na górkach, w końcu to dystans ok. 1500m. Trzymamy kciuki za Gosię! Karolina wystaruje najprawdopodobniej na Apaczu, Lunie, Billim i Lubczyku... Młoda jest, da radę!:) Andrzejowi przypadły Finezja i Honor. Jeszcze nie osiągnął kondycji jaką miał w czerwcu. Dodałam całkiem nowy dział, który miał się pojawić już dawno dawno temu - sauna. Jak wiedzą wszyscy kierzbuniacy - jest to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc w Kierzbuniu... Dział ten uzupełnię prawdopodobnie dziś w nocy, zdjęciami z dzisiejszego wieczoru!:)) Od 25 września mamy nowego konia w pesjonacie. Nazywa się bardzo ładnie (Whysky), jest 4,5-letnią ciemnogniadą klaczką. Chodzi na osobnym wybiegu i tak już zostanie, ponieważ jej właścicielka chce ją sprzedać i kupić innego konia. Szkoda, przydałaby się Whysky w stajni... Życie toczy się dalej... 16 - 17 września wyruszyliśmy na rajd dwudniowy. Wzięliśmy prawie wyłącznie "ułanów i ich branki":))) Część branek i jednoręki Szczota jechali wozem zaprzężonym w Nitkę i Skubiego czyli Tokaja. Emocji z tym związanych było co niemiara... Pan Bogusław (powożący) z dużą wprawą poradził sobie z wszelkimi trudnościami!:))) Bocian z Wyrów wystąpił w klasycznej czerwieni na nóżkach - był uroczy. Musieliśmy też wymienić jedną uczestniczkę, ponieważ spadła z konia i (jej zdaniem) lekarz na pewno nie pozwoliłby jej jechać konno... W tym miejscu na cześć Adasia - Kapitana Nemo: hip hip - hura - hura - hura!!!!:)))) Następnego dnia było jeszcze bardziej cudownie. Zrobiliśmy mnóstwo udanych, owocnych napadów, szarże ułańskie, postoje nad jeziorami i nie tylko... Ekipa zaprzęgowa doskonale uzupełniała się z sekcją jeździecką. Co prawda plątał się za nami jakiś bolszewik, ale dzielny ułan Lou dał mu radę!:) Pierwszy raz pojechał z nami Czapa. Zdał egzamin, to oczywiste dlaczego - kwestia genów!:)))) 15 września o godz. 11 odeszła od nas w bólach Ratina. Z powodu bardzo ostrej kolki gazowej. Nie pomogła natychmiastowa interwencja lekarza - odeszła w trakcie podawania kroplówki. Osierociła Ranię. 8 - 10 września zwartą ekipką pojechaliśmy do Pajtuńskiego Młynu na rajd dwudniowy. Rajd obfitował w wiele niecodziennych sytuacji - np. okazało się, że Adaś lubi nurkować i to z koniem (najchętniej z Agrafką), do tego potrafi się poświęcić i podkłada jej własną pierś, aby bezpiecznie mogła wyskoczyć spod wody... Stwierdziliśmy, że karkówczeczka z surówką, ciastem drożdżowym i lekarstwem na żołądek doskonale smakują na skrzyżowaniu!:))) Oczywiście dobrze jest, jeśli przed podaniem są ODPOWIEDNIO PRZECHOWYWANE!:))) Podczas jedzenia można było zaobserwować m.in. jeże "zabite saperką". Drugiego dnia rajdu przybłąkał się do nas przesympatyczny pies, którego nazwaliśmy "Rajdzik", ale właściciel już go odebrał. Próbowały się też do nas przyłączyć inne psy i konie oraz spotkaliśmy porzucony samochód (całkiem fajny). Kiedy zastanawialiśmy się jak go przytroczyć do konia -pojawił się właściciel... Trudno. Oczywiście nie było komu i czasu robić zdjęć, więc musicie obejść się smakiem!:))) Pogoda nam dopisała, do nowej bazy trafiliśmy jak po sznurku. Próbowały nam przeszkadzać czasem typowe dolegliwości geriatryczne - zablokowane kolano, bóle w krzyżu, cukier w kostkach itd - wogóle się tym nie przejmowaliśmy. Przyjęliśmy to już jako STANDARD. Najważniejsze, że mamy na nie lekarstwo i pomysł na bazę rajdową geriatryczną. Póki co - w kolejny weekend jedziemy znowu na rajd!:) Lato się skończyło tak szybko, jak się zaczęło - mam wrażenie, że to było przed chwilą:) Teraz nastał czas grzybów przede wszystkim. Zjeżdżają powoli naczelni zbieracze kierzbuńskich grzybów. Kiedy wszyscy cieszą się z obfitych zbiorów - my nadal walczymy ze żniwami (deszczowa katastrofa!!!!!). Andrzej zaczął znowu trenować, na Honorze i Finezji. Wyniki zawodów na koniec III turnusu umieściłam w "III turnusie". Ha! Witam cierpliwych!!!! Czerwcowy wypadek samochodowy Andrzeja wybił mnie zupełnie z rytmu, wybaczcie. Andrzej do końca sierpnia nie jeździ konno, choć jazdy na maneżu prowadzi już od połowy lipca. Ogólnie cieszymy się, że żyje, praktycznie doszedł do zdrowia i że jesteśmy razem no i że Wy - Drodzy Kierzbuniacy - jesteście również z nami! Postarałam się w miarę chronologicznie odtworzyć chociaż część minionego lata, poczytajcie!:)))) Miasta Łodzi. Obecnie tj. 14-27 sierpnia trwa ostatni (III) letni turnus 2006. Pogoda już przygasa, a i bociany zbierają się do odlotu. Kiedy my jeździmy po lasach, łąkach, jeziorach, rzekach, padokach, przeszkodach i na lonżowniku - w polu trwa walka o zboże:))) Nierówna walka między naszym schorowanym kombajnem, a zwierzakami leśnymi i chmurnym niebem... Ale za to przyjemnie się jeździ, kiedy nie atakują nas już straszne stada krwiożerczych owadów!:))) Konie już dawno nabrały doskonałej (czytaj: rajdowej) kondycji. Obozowicze radzą sobie z jazdą to lepiej to gorzej. Wszystko to fotografuje i filmuje nasz wychowawca - Pan Czarek. Na koniec turnusu przygotowuje krótkometrażowy film z tych materiałów, który wszyscy uczestnicy dostaną na płytach. Uczą się nie tylko obozowicze - do "szkoły" zaczęły też "chodzić" Aluzja i Talent. Na lonży przyjęły już siodło i trawią wędzidło... Są zupełne różne, wiadomo - kobieta górą!:) Podaję wyniki zawodów na koniec turnusu: ZAWODY W UJEŻDŻENIU - III turnus 2006 - WYNIKI
II turnus młodzieżowy 2006 31 lipca - 13 sierpnia. Minął tak strasznie szybko!... Wydaje się, że jeszcze przed chwilą byliście z nami:)))
ZAWODY W UJEŻDŻENIU - II turnus 2006 - WYNIKI
Od 10 do 30 lipca gościliśmy w naszej stadninie wczasowiczów w siodle - czyli głównie rodziny, często z dziećmi. Porządek dnia uległ radykalnej zmianie (generalnie - brak ciszy nocnej!:))) W dzień najważniejsze oczywiście były konne przygody - na "kółku", placu i w terenie. Przebojem tego lata są niewątpliwie pławienia w jeziorze Dłużek- wyjeżdżamy na oklep, by pogalopować po jeziorze i popływać w nim z końmi. Podoba się i nam - i co ważniejsze - koniom!:))) Radość największą przejawia Billi, najchętniej nie wychodziłby z wody, pływa, kładzie się, "nurkuje"... Natomiast wodę źle znosi - nie wiedzieć dlaczego - Hiszpanka. Popracujemy nad tym! I turnus 2006 26 czerwca przyjechało do nas całe mnóstwo młodzieży. Był to bardzo gorący czas temperaturowo - i roboczo... Przy przeszło 30 stopniowym upale jeździliśmy zapamięale i na placu i w terenie. Zawsze towarzyszył nam Pan Czarek - wychowawca, który filmował jeździeckie wystepy dzieci, a najbardziej fascynowały go galopy w terenie!:))) Cały materiał zdjęciowy i 30-minutowy fim uczestnicy obozu dostali na pamiątkowych płytach DVD. Nie obyło się bez pławienia (na oklep!!!:))), chrztu jeździeckiego, spadowych i podchodów Alfreda... W sumie obóz wypadł bardzo pozytywnie, choć po obozie dopiero okazało się, jakimi bałaganiarzami i śmieciarzami byli uczestnicy obozu... Mimo to uważam, że początek wakacji - był bardzo udany!!!! Praca z dziećmi na padoku i w terenie dała mi wiele radości, bo widok postępów w jeździe zrekompensował całkowicie dosłownie "siódme poty" wyciśnięte w tym czasie!:))) ZAWODY W UJEŻDŻENIU - I turnus 2006 - WYNIKI
23-25.06 zgodnie z planami wyruszyliśmy na kolejny dwudniowy rajd... Przyjechali ludzie z tzw. starego AKJ-jotu, z którego i my się wywodzimy. Od razu doszło do totalnego porozumienia - było i zdrowie konia o północy, i żurawiejki i inne śpiewy do 7.00 rano... Ale o 9.00 jak feniksy powstaliśmy na śniadanie!:)) Spędziliśmy razem na koniach dwa wspaniałe dni (i wieczory!:)))) Dłuuugi dzień, świetna pogoda, inteligentna trasa, przyjazne i bezpieczne miejsce postoju oraz właściwie skońpletowane towarzystwo - to recepta na udany rajd!)) Podczas barwnego i bez tego dłuugiego weekendu, a dokładniej 17 czerwca - rozegraliśmy kolejne w naszej stadninie Regionalne Zawody w Skokach. Były niezwykłe z kilku względów - poraz pierwszy połączyliśmy długi weekend z zawodami - a połączenie wypadło bardzo udane!:)) Poza tym startował Billi pod Karoliną Moździarą i pierwszy raz Luna pod Andrzejem (Ciesielskim oczywiście). Ta ostatnia para trenuje dopiero od 2 tygodni, więc Luna starowała tylko raz. Zawody urozmaicił pokaz psich skoków w wykonaniu Szkoły Agillity Dimico P. Agnieszki Korzenkowskiej z Olsztyna. Na stoisku jeździeckim nasi Goście uzupełniki swoje braki w strojach i fachowej literaturze, nabyli też świeżą opaleniznę (zupełnie gratis:)) i posłuchali muzyki wybieranej przeze mnie dwa dni!:))) Andrzej stanął na wyskości zadania i przyniósł do domu dwa puchary - za II miejsce w klasie L (Honorem) i II w kl. P (Finezją). Mniej szczęścia mieli inni zawodnicy naszego klubu - oprócz Artura Żywickiego, który na Amsterdamie wyprzedził Andrzeja w kl. L i zdobył I miejsce!:))) Brawo, zostało w "rodzinie":))) Zawody przejdą w naszej pamięci do jednych z najsympatyczniejszych, jakie zorganizowaliśmy! 12 czerwca miało miejsce bardzo niecodzienne wydarzenie. Kasia i Krzyś Błaszczyk zawarli święty związek małżeński... pod gołym niebem, na grobli między jeziorami!:))) Wybrali to miejsce jako najbardziej romantyczne z tych, które im pokazaliśmy (m.in. przegrał Dłużek...). Ślubu udzielił nie kto inny jak nasz wspaniały Proboszcz Leszek Kuriata. Ja z Ewką (Alojzem) byłyśmy świadkowymi, Zbyszek robił zdjęcia, a Ania pełniła obowiązki druhny. Żaby "grały" tak głośno, że ks. Leszek ledwo je przekrzyczał:)) Całość była możliwa m.in. dzięki temu, że kupiliśmy wymarzonego przez Andrzeja, a podobno kultowego - jeepa cherokee, a on dojeżdża wszędzie!:) W każdym razie ślub bardzo się nm wszystkim podobał, tym bardziej, że w domu Wojtek przygotował na wejście marsz Mendelsona, a Babcia Halinka przygotowała tak wspaniały i piękny tort, że nas zamurowało!:) Weekend przed dłuuugim weekendem zacieśniliśmy przyjaźń polsko-białoruską. Mianowicie gościliśmy białoruskich kwaterodawców, którzy przyjechali podglądać i uczyć się - jak mniemam - od lepszych:)))) Zgodnie z moimi przewidywaniami okazali się słowiańskimi duszami nadającymi na tych samych falach. Szkoda, że nie mam zdjęć, po prostu nie było czasu!:))) UWAGA! nastąpiła zmiana terminu zawodów z 10-11.06 na 17.06. Z powodu dwóch innych dużych imprez jeździeckich w tym samym terminie i z powodu niedawnego wypadku samochodowego Andrzeja. Zawody więc odbędą się podczas dłuugiego weekendu, myślę, że będzie to też atrakcja dla naszych Gości. Oprócz jeźdźców zaprosiliśmy również Szkołę Agility Dimico z Olsztyna, która zaprezentuje nam pokazy z udziałem szkolonych w skokach... psów!:))) Propozycje zawodów dla zainteresowanych - tutaj. Tymczasem w dniach 30.05-8.06 - trwa u nas maleńki, skromny tym razem ale jak zawsze udany plener malarski. Na zakończenie dopiero poznany całe jego pokłosie, więc jeszcze żadnych zdjęć nie zobaczycie. We wtorek 30 maja pewien autobus z Pisza wjechał w naszą przyczepę konną, z którą Andrzej stał na skrzyżowaniu czekajc na skręt w lewo... Na szczęście Andrzejowi nic wielkiego się nie stało, ponieważ przyczepa w dużym stopniu zamortyzowała to uderzenie. Szczęściem też w przyczepie nie było żadnego konia... Niemniej jednak w tej chwili nie mamy transportu konnego, ponieważ hak jest W SAMOCHODZIE, a przyczepka w częściach, trzymających się kupy... Uważajcie na autobusy z Pisza!:) Jako ostatni źrebaczek w tym roku urodziła się Harina - śliczna córeczka Harmonii. Jej Mamą Chrzestną jest Klaudia Żyżylewska, gratulujemy chrześniaczki!!! Natomiast Luna cały czas wygląda na nieźrebną, choć opasłą, a Hattona w 10 miesiącu ciąży poroniła... Szkoda, wielka szkoda, i jej smutne, pełne bólu oczy... Andrzej jako swojego trzeciego konia sportowego (po sprzedaży Alreda) wybrał Lunę. Na razie chodzi pod siodłem jak koń opasowy ściągnięty z pastwiska:)) 26-28.05 pojechaliśmy na rajd dwudniowy, który przejdzie do historii m.in. jako pierwszy rajd tzw. gwaiździsty (z noclegiem w Kierzbuniu), z powodu paskudnej pogody(strasznie zimno i deszcze) i fajnego towarzystwa pozostającego w Kierzbuniu. Pojechaliśmy dookoła Jeziora Dadaj. Zaliczyliśmy kilka bardzo udanych napadów, mocno zintegrowaliśmy się z przesympatyczną, gościnną ludnością zamieszkującą wieś Najdymowo. Były śpiewy, rozstania z siodłem bez komendy i mnóstwo dobrej zabawy w doborowym towarzystwie... Następny rajd - 23-25.06, a kolejne dopiero we wrześniu! 22 maja sprzedaliśmy Alfreda, oczywiście w bardzo dobre ręce. Będzie chodził wyłącznie pod właścicielami, a szczególnie właścicielką. Alfred zostanie z nami jeszcze trochę, więc mamy czas, aby się przygotować psychicznie na jego odejście... Nie była to łatwa decyzja, szczególnie dla Andrzeja, który jest z nim najbardziej zżyty, jako, że spędzili blisko dwa lata na systematycznych wspólnych treningach. Ale cóż, założeniami działania stadniny są hodowla i sprzedaż koni. Alfred będzie docelowo stał ok. 50km od nas, więc będziemy go mogli odwiedzać!:)) 20 maja o godz 20.00 urodził się Romantyk- od Romy po Viskis (rosyjski traken) To pierwsze źrebię Romy w naszej stajni, a drugie wogóle. Romantyk jest rudy, bardzo starannie "malowany", na pyszczku ma nadrukowane duż "M". Dlatego został przezwany przez p. Ziókowskich i Mariolkę ze Sławkiem (świadkowie całej akcji porodowej) - jako Marian... Wolę jednak Romantyk... Jest delikatny i kruchy jak mama, do tego wydaję się być na prawdę ROMANTYCZNY!:)) Ufny i rezolutny. Roma bardzo troskliwa, trochę panicznie zachowuje się teraz w stosunku do ludzi, strach się bać, jak spotka inne końskie mamy na końskim przedszkolnym wybiegu... Trzymajmy kciuki za te dwa cukiereczki stajenne!!! Matki Chrzestne Romantyka to Maleńka i Ilona - gratulujemy raz jeszcze!:))) 20 maja ok godz 2.00 urodził się ogierek od Karotki po Grafitti . Na ten poród wyczekiwaliśmy już okrągłe 3 tygodnie (termin był 1 maja...). Poród był bardzo ciężki. Ogierek jeszcze nie urodził się na dobre (połowa w brzuchu, polowa na zewnątrz), a już kopał zapamiętale przednimi nóżkami. Musieliśmy pomóc Karotce również dlatego, że ogierek jest bardzo duży i masywny, jak tata!:) Zaraz po urodzeniu usiłował ssać wszystko, co było na około - np. nogę Andrzeja:)) W tej chwili niebiosa zesłały nam życiodajny deszcz w sporych ilościach, ale audało mi się już wykonać zdjęcia Graficiątka i Romantyka na wybiegu! Graficiątko (podobno tak będzie się nazywał się ogierek) już niedługo trafi pod Elbląg, gdzie mieszkają właściciele Karotki i Grafittiego. Witajcie w maju!:))) Dzieje się takie mnóstwo spraw, ale tylko o niektórych Wam napiszę, starając się zachować chronologię wydarzeń:
28 kwietnia o godz 23.30 urodził się Willy- od Wenus xx Iloczynie. Willy jest ślicznie malowanym kasztankiem, urodziwym i bardzo szlachetnym. Ma miękkie pęciny z tyłu, które z dnia na dzień prostują się od chodzenia po brukowanym wybiegu. Niiestety nie dorobił się samodzienego zdjęcia. Matką Chrzestną Willego jest Kofi - gratulowaliśmy osobiście, bo Kofi spędzała u nas dłuuugi weekend!:) 25 kwietnia tuż przed północą przyszła na świat Sympatia, pierwsza córeczka Satiny!!! Czekaliśmy na nią od 20.04. Jest nieduża, ale bardzo silna i żywotna, rezolutna i nie boi się człowieka. Satina jako matka przechodzi sama siebie - jest bardzo uważna, troskliwa i jednocześnie denerwuje się, że maleństwo jest jeszcze takie nieporadne!:))) Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Sympatia jest już z nami!!! Na zdjęciu obok Sympatia ma 2 tygodnie 22 kwietnia w kroplach deszczu otworzyliśmy sezon zawodów na otwartych na Warmii i Mazurach!:) Nasi delikatni zawodnicy - rozbestwieni po zawodach w ogrzewanej hali w Dąbrówce - chyba przestraszyli się pogody, bo wielkiej konkurencji nie było. Wysiadły też akumulatorki w aparacie fotograficznym!:) Dla naszego klubu nie były to najszczęśliwsze zawody, jednak warto odnować bardzo ładne dwa przejazdy Karoliny Moździary na Billim w klasie LL oraz III miejsce w kl. P i V w kl. L - Alfreda pod Andrzejem Ciesielskim. Niestety nie wystartowała Gosia Guślakow na Riwierze, która to skaleczyła się w nogę podczas treningu tuż przed zawodami. Gosia za to sędziowała klasę N - to był jej debiut w budce sędziowskiej, zapewniam - też bardzo duże przeżycie!!! 18 kwietnia Wojaczek, Hrabia i Elegant - straciły klejnoty rodzinne... Smutny to widok, ale niestety konieczny. Straciły też zaufanie do nas, będziemy je musieli odbudować... 18 kwietnia ok. 3.30 czyli tuż po wyjeździe Gości, kiedy nikt już nie grał na żadnym instrumencie - Niciara zdecydowała się urodzić Narnię. Narnia jest w tej chwili w zasadzie gniada z białymi skarpetkami różnej długości - na 3 nóżkach, ale nóżki te są... siwe!:))) Najprawdopodobniej więc mamy kolejną - trzecią już siwą klacz w stajni. Narnia biega pociesznie tuż przy czujnej mamie, jest śliczna i bardzo duża. Zagęściło się na wybiegu "przedszkola", a tu czekają już w kolejce następne dzidziulki gotowe do wskoczenia w nasz ziemski świat!:)))) W pierwszej kolejności - Wenus i moja księżniczka - Satina!... Mamą Chrzestną Narni jest Weronika Dębska - gratulacje! Ha, wiem, że najbardziej interesują Was pewnie wyniki Końkursu imion, ale pozwólcie, że w kilku słowach opowiem o naszych Świętach Wielkiej Nocy!:))) Mam nadzieję, że nasze życzenia dotarły do Was wszystkich i że pomyśleliście o nas ciepło przy świątecznym stole, jako i my uczyniliśmy!!! W Kierzbuniu wszelkim tradycjom stało się zadość - i i kulinarnym i zwyczajowym. Co prawda pisanki malowała tylko Weronika z Mamą, a w lany poniedziałek musieliśmy wywiesić osobliwe ogłoszenie(:)), Mogliśmy pozwolić sobie na jazdy zarówno na placu jak i w terenie. W jednym z terenów spotkaliśmy stado ok. 30-40szt zdezorientowanych sytuacją danieli, tak zupełnie "twarzą w twarz"!:)) Wieczory natomiast skłoniły nas do następującej refleksji: kolejną inwestycją w Kierzbuniu powinna być... estrada / scena, w każdym razie - miejsce występów!!!:)))) Z miejscem na położenie trąby, gitary, świecznika itd...
Wszystkim Rodzicom Chrzestnym gratulujemy
i zapraszamy w przyszłym roku!!!!) Tak jak zapowiadałam - czas narodzin w Kierzbuniu w pełni!:)))) 13.04 Lalka urodziła kolejną klaczkę!!! Jest ruda jak ojciec (Iloczyn) i nie aż tak malowana, jak rodzeństwo. Wszyscy wiemy doskonale, że każdy koń, jakiego dała nam Lalka ma bardzo dobry charakter i miękkie chody. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że to klaczka. Póki co - nowa młoda dama lalkowa ma jeszcze co najmniej 3 lata byczenia się na pastwisku!:))) To już 5-źrebaczek w tym roku. Zgodnie z wynikami KONKURSU IMION - Mamą Chrzestną Lawendy jest Ola z Mrągowa - gratuluemy i dziękujemy za bardzo łądne imię dla naszej klaczki!!!!
10 kwietnia tuż przed północą urodziła się kolejna srokata klaczka w naszej stajni!:)) A jej mamą jest nie kto inny, tylko Tundra!:)))
7 - 8 kwietnia w Dąbrówce Małej odbyły się zawody, a wybrali się na nie m.in. Andrzej (Honor, Alfred, Finezja) oraz Karolina Moździara na Apaczu. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni - chociaż Mała Karola w końcu nie przywiozła flotki, jednak przejazd miała bardzo ładny, z pechową zrzutką. Andrzej przywiózł flotek 5, a największe jego osiągnięcia to - 3 miejsce w kl. P i 4 w kl. N w niedzielę oraz 6-te miejsce w kl. N w sobotę - to na Finezji.Dla niego i Finezji były to pierwsze starty w klasie N, obydwa na czysto!:))) Niestety - stajnia Robsona nadal nie praktykuje pucharów dla zwycięzców konkursów P, N, C, więc pewnie wkrótce zapomnimy o tych TROFEACH... Kiedy my i konie przeżywaliśmy stres zawodów - w Warszawie Agnieszka i Adaś świętowali wspólne wejście na Nową Drogę Życia!:)))))) Bardzo się cieszymy i jeszcze raz gratulujemy! Na podróż poślubną wybieramy się wspólnie - a jakże - do Giław!!!! Hej ludziska!!!! 6.04 przyleciał swojego gniazda kierzbuński bocian. usadowił się jak zwykle nad lonżownikiem!!! Od tej pory każdy początkujący może liczyć na Wielkie Szczęście!:))) Mój końputer doznał ostatnio ataku a potem nastąpiła reanimacja w postaci komendy format C. W naszym przypadku taki format bardzo boli. Sprzęt dopiero dochodzi do siebie, ja w sumie też!:) Nawet pima-aprilisowy żart przeszedł nam koło nosa!... Wybaczcie nie do końca sprzątnięte "ogonki", muszę jeszcze nad tym popracować. Najważniejszą informacją po tak długiej chwili milczenia są oczywiście nasze nowe źrebaczki- synek Tuluzy (1 marca) i córka Epifory (4 marca) i synek Tabaki (30 marca). Wiecie, że jeszcze nie mają imion?? W tym roku jak dobrze pójdzie urodzi się w Kierzbuniu w sumie 16 źrebiąt, to swoisty rekord. Niniejszym więc oficjalnie ogłaszam KOŃKURS IMION 2006. Kto chce w nim wziąć udział proszę niech kliknie tutaj i wpsze imiona zaczynające się na litery: A (Akacja), E (Epifora - imię tylko dla klaczki), F (Fany), Hat, Har, Hi (Hattona, Hiszpanka i Harmonia), La, Lu (Lalka i Luna), N (Niciara), P (Puszcza czyli Tundra), Ra, Ro (Ratina i Roma), T (Tabaka, Tuluza - tylko synek), W (Wenus).
Konkurs zostanie rozstrzygnięty 15 kwietnia 2006, a więcej na ten temat znajdziecie na specjalnej podstronie. Zapraszam do wzięcia udziału w końkursie!!! Wiadomo, że autorzy imion naszych źrebaczków zostaną ich Rodzicami Chrzestnymi! Jak co roku w marcu nastąpiło spotkanie KIERZBUNIAKÓW na Torwarze (Toyota&Computerland Word Cup 16-19 marca). Co prawda w tym roku połowę zawodów przesiedzieliśmy w sektorze dla Vipów, ale i tak spotkaliśmy mnóstwo Waszych sympatycznych twarzy! Razem z emocjami sportowymi, żołądkowymi, wieczornymi itd - powstała dość interesująca mieszanka!:)) Przy okazji - jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy nie zapomnieli o moich kolejnych 18-tych urodzinach!!!!! Obecnie - po długiej i rzeczywiście pięknej zimie - możemy się wreszcie delektować wiosną. Słoneczko świeci, źrebaczki się rodzą, rośliny budzą się do życia, a Babcia Halinka już przygotowuje wędzonki na święta wielkanocne. Pierwsze degustacje wypadły bardzo pomyślnie! Otóż koniem tym jest... Sierżant. Zwycięzcą konkursu jest Kofi, która w nagrodę wygrała jazdę na Sierżancie - gratulujemy!!!! Oprócz tej fotki Dominik zrobił też inne "śnieżne konie", wiszące w powietrzu i na gałęzi konie, siedzące na drzwiach koty, nie mówiąc o zdjęciach z przyjęcia 18-urodzinowego Sandry. Przeoczył jedynie wyczyny Ulki - wielbicielki tzw. Wielkiej Kupy podczas gry w kanastę... Od 4 lutego jest z nami całkiem nowa, choć znana z wcześniejszych opowieści Halabarda. Klacz - szczęściara, ominął ją transport z Podkowy do Włoch, gdzie zostałaby wysłana, gdyby nie Ola i Michał i grupa skrzykniętych przez nich osób. Dzięki nim właśnie ta 20-letnia dziarska angloarabka z Walewic ma zasłużoną emeryturę z zieloną trawką!:)) Halabarda jest półsiostrą naszej Hattony - obydwie są po Etacie i obydwie z 1986r. Zupełnie nie widać po niej wieku. Świetnie czuje się na wybiegu, którego podobnież zaznawała od święta w poprzedniej stajni. Teraz - jak przystało na każdą szanującą się 20-latkę wyskakuje z ogrodzenia i najczęściej przesiaduje w pobliżu swojego amanta, Billego. Pewnego dnia natomiast zagościła na pastwisku wspólnym dla wszystkich koni - i momentalnie została zaakceptowana przez kierzbuniowe konie... Nowym właścicielom tylko pogratulować takiego wspaniałego nabytku! Oby więcej takich ludzi, co w końcu przełoży się na zwiększonne ilości szczęśliwych koni!!! Na zdjęciu obok właśnie Michał K , którego główne zainteresowania to: Konie, Końputery no i ... Kuchnia!:)) Lucyna i Andrzej |
|