|
jeśli nie piszę dłużej niż tydzień - dwa tygodnie to znaczy,
Sylwester i rok 2008 - przeszły do historii. Tradycyjnie zacnie i hucznie pożegnaśmy Stary i przywitaliśmy Nowy Rok!:)) Nasi Goście jak zawsze włączyli się do przygotowań - Agnieszka Architekt przyjęła dowodzenie w kwestii balonowej - efekty były znakomite!:)) Tymczasem sylwestrowy śnieżek raczył był tylko przyprószyć nasze pagórki i ozdrobił drzewa - więc cóż - pojechaliśmy pożegnać Stary Rok zaprzęgami, ale jak to na wozach - było barrrrrdzo wesoło i śpiewnie, no i oczywiście gorąco - rozgrzewał nas grzaniec i różne przednie trunki!:)) Po powrocie wszyscy szybciutko i sprawnie przywdziali sylwestrowe przebrania i mogliśmy już podać prosiaczka pieczonego w całości, czyli oficjalnie otworzyć imprezę... Mówią, że kierzbuński prosiaczek to jest to!:)) Większość brała dokładki!:)) Tegoroczne przebrania były bardzo ciekawe, najbardziej jednak zrobiły na mnie wrażenie dwa Strachy na Wróble i Wiedźma, choć oczywiście nie można było obojętnie przejść obok innych, np. Wiosny, Narciarza i oczywiście seksownej Pani Policjantki!:))) Tymczasem w Konkursie na Najlepsze Przebranie - wygrało moje - Skarb Piratów, poraz pierwszy w życiu kupione, a nie zrobione!... Natomiast jednogłośnie Królem i Królową Balu zostały dzieci, które zresztą bawiły się tak dobrze jak dorosli - Nastka i Kacper. Zostaliśmy uhonorowani szampanem z iloscią "bąbelków" odpowiednią do wieku!:)) Po ogłoszeniu wyników konkursu czas już było zebrać się do stajni, aby tam razem z naszymi końmi i szampanem powitać Nowy, 2009 Rok... Cieszyliśmy się jak dzieci, kiedy strzelały w powietrze sztuczne ognie. Na ten moment zawitali do nas Rodzice - i - poraz pierwszy, ale na pewno nie ostatni - buddyści. Sylwestrowy tydzień spędziliśmy wesoło jak to zwykle - kalambury, sztućce, i trafił nam się wyjątkowy, cudownie bawiący się "psychiatra"!:))) W końcu spadł nawet śnieg i przymroziło - Anula zrobiła świetne zdjęcia koniom na pastwisku. A ci, którzy nie bali sie mrozów - jeździli konno zarówno w tereny, jak i na hali!:))) Dla ciekawskich przygotowałam bardzo obszerny fotoreportaż - zapraszam do oglądania!:)))
Ech Wigilia, ech święta!:))) To piękny, radosny, jedyny w roku taki czas!... Wszystko jest takie wyjątkowe, choć zdarza się co roku!.... Magia Świąt jest wielka, szczególnie, jeśli spędza się je wspólnie z Rodziną!:))) Kochani - dziękujemy Wam raz jeszcze za wszystkie życzenia, którymi nas zasypaliście!:)))) A tym wszystkim, do których nie dotarliśmy mailem czy w inny sposób - życzymy takich właśnie magicznych, radosnych Świąt, w rodzinnym gronie, w rodzinnym ciepełku... Z wielką, pachnącą, obwieszoną słodyczami choinką, z trzaskającym ogniem kominkiem i pięknym stołem z pysznościami jak u Babci Halinki!!!!:))))) A uśmiechnięte, radosne twarze naokoło tego stołu - to jest właśnie sedno sprawy - niech trwa wiecznie!:))))
To były na prawdę fajne zawody i czas!:))) Co prawda większość Kierzbuniaków, która zadeklarowała obecność zdezerterowała, ale w końcu nie chodzi o ilość!:))) Spędziliśmy w Katowicach 4 cudowne dni, rozkoszując nasze zmysły jeździeckie kunsztem najlepszych zawodników, jakich można zobaczyć na naszych polskich parkurach. I nie tylko - jak wiadomo w zawodach tych startował również Franke Sloothaak, trzykrotny medalista Igrzysk Olimpijskich. To właśnie z nim jesteśmy z Dobrawą na zdjęciu obok!:)) Pewnie widzicie mnie pierwszy - a na pewno ostatni raz - w okularach, ale o tym poniżej. Organizacja zawodów była bardzo dobra, trochę za słaba reklama w samych Katowicach, ale nie będziemy się czepiać. Pokazy w niedzielę i sobotę bardzo ciekawe, a najbardziej cieszy mnie zapowiedź, że w przyszłym roku zapewne zobaczymy w Spodku także ujeżdżenie na najwyższym poziomie!:))) No i cieszy także zapowiedź, że Spodek idzie do remontu, przyda mu się!:))
Korzystając z okazji wyjazdu do Katowic wymyśliliśmy, że nie będzie lepszego momentu na to, co od dłuższego czasu chcieliśmy zrobić naszym oczom. Naszym - w tym przypadku znaczy moim i Andrzeja. Otóż wybraliśmy się na zabieg laserowej korekcji wzroku - i - udało się!:))) Ja pozbyłam się dużej nadzwroczności (ukrywanej pod soczewkami), a Andrzej krótkowzroczności. Drżyjcie jego parkurowi rywale - od tej pory Andrzej widzi już numerki przeszkód!:))) Mówiąc poważnie jesteśmy bardzo zadowoleni, że zdobyliśmy się na ten zabieg i że się tak świetnie udał - polecamy każdemu, komu okulary czy soczewki przeszkadzają w codziennym życiu! Tym bardziej, że od razu po zabiegu widzielismy świetnie, a jedynym ograniczeniem w jeździe jest zakaz skakania przeszkód przez 3 tygodnie po zabiegu!:))) Życie jest piękne
Andrzej Ciesielski swój weekend imieninowy spędził bardzo pracowicie - na zawodach w Dąbrówce Małej, czyli u Robsona. Nie miałam znowu okazji go oglądać - ale o tym poniżej. Bardzo ładne starty zaprezentował Hrabia. Częstsze wyjazdy na zawody z Hrabią owocują tym, że nie ma już np. problemu z wchodzeniem do koniowozu, a parkury pokonuje spokojnie i zgodnie ze swoimi możliwościami - bezbłędnie!:))) W niedzielę i sobotę uzyskał exequo pierwsze miejsca w klasie LL. Od przyszłego roku czekają go już starty w klasie L. Finezja była trzecia w P w sobotę i równiez trzecia w P w niedzielę. Ot, przybyło więc pucharków - właśnie - nie pucharów, tylko pucharków:))))
Kiedy Andrzej startował w Dąbrówce - ja z resztą zarządu Warm-Mazurskiego Związku Jeździeckiego, czyli pozostałymi delegatami - uczestniczyliśmy w zjeździe sprawozdawczo-wyborczym Polskiego Związku Jeździeckiego. Zgodnie z wolą naszych wyborców i swoją głosowaliśmy na Pana Marcina Szczypiorskiego jako prezesa. Zresztą Pan Prezes nie miał żadnych kontrkandydatów!:)) Wybraliśmy też Zarząd PZJ - szczegóły możecie znaleźć na stronie www.pzj.pl. A mi przypadł w udziale dodatkowo niemały zaszczyt - Polski Zwiazek Jeździecki uchonorował mnie (Andrzeja także, ale był nieobecny na zjeździe) Honorową Srebrną Odznaką PZJ. Jest to podziękowanie za naszą wieloletnią pracę na rzecz rozwoju jeździectwa w Polsce - mała rzecz, a jak bardzo cieszy!!!:))))
w dniu ich święta życzymy dużo dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności!:)))) Dziękujemy także za pamięć i życzenia wszystkim tym, którzy pamiętali o gospodarzu Stadniny Koni Kierzbuń, niejakim Andrzeju Ciesielskim!:)))
Ostatni weekend wykorzystalismy na podróż do Poznania, co udaje się nam zrobić nie częściej niż raz w roku. Jak zawsze - przede wszystkim odwiedzilismy nasze kochane Babcie. Celem było także spotkanie klasowe (po... 30 latach!:))) Niesamowite uczucie spotkać ludzi dorosłych, tak różnych od dzieciaków, z którymi siedziałam w jednej ławce, grałam "w gumę" albo korale!:))) Super, że są takie okazje. Chcieliśmy tez pobyć z naszą Anią. (Wojtuś z Paulą już mają swoje zajęcia). Jednym z życzeń Ani było... przejechać się tramwajem!:)) Zwiedziliśmy więc z nią kawałek "naszego" Poznania, stanęlismy też na schodach, na których niemal dokładnie 21 lat temu zaczynaliśmy naszą wspólną drogę... Cóż, listopad to czas refleksji, czyż nie?:)))
16 listopada odbyły się kolejne (drugie) w naszej stadninie zawody ujeżdżeniowe. Były ogromnym sukcesem - może nie tyle sportowym, bo akurat obydwie moje zawodniczki miały pogorszoną formę. Jednak ogromnym sukcesem była większa liczba uczestników niż podczas pierwszych zawodów ujeżdżeniowych (przypomnę - 1 czerwca 2008). Dopisała tez bardzo liczna publiczność, która mimo panującego chłodu kibicowała zawodnikom, a właściwie zawodniczkom, bo jedyny rodzynek wycofał się dzień przed startami:)) Oprócz pucharów i firmowych flot`s mielismy też wspaniałą nagrodę w najwyższym konkursie - siodło ujeżdżeniowe, które zostało ufundowane przez anonimowego sponsora (dziękuję J!!!). Oby więcej sponsorów na zawodach!... Rywalizacja rozegrała się w trzech programach: L4, P4 i N1. W dwóch pierwszych wygrała utytułowana zawodniczka skoków Magdalena Karpowicz na Hazardzie, w klasie N wygrałam ja - Lucyna Ciesielska na Satinie A. Zajęłam też miejsce 2-3 exequo w klasie P (Satina A i Husaria), ale nie jestem zadowolona stylem, w jakim to zrobiłyśmy... cóż - ćwiczymy dalej!:) Za kolejny sukces uważam bardzo udane debiutanckie starty Justyny Lupa - Kuklińskiej - właścicielki Fryderyka i Agnieszki Mech, stałej bywalczyni Kierzbunia (startowała na Akacji). Obydwie dziewczyny zaprezentowały się z najlepszej strony - i mam nadzieję, że zobaczymy się znowu na kolejnych zawodach!!! Zawody jak zawsze poprzedziły konsultacje z Panią Heleną Zagor, kopalnią wiedzy i siłą spokoju zmieszaną z temperamentem i radością życia!... dziękujemy i nie możemy się doczekać następnego spotkania Pani Helenko!!! Podsumowując - bardzo cieszę się z udanej imprezy, a przede wszystkim z pytań i zawodników i publiczności - kiedy następne zawody??? kiedy następne konsultacje z Pania Helenką??? Mam nadzieję, że na wiosnę spotkamy się w jeszcze większym gronie! Przyjedźcie koniecznie!
Juz od 7 listopada az do 11 trwał Hubertus 2008 w Kierzbuniu!...
Ech, cóż to była za impreza!:) Pobite zostały wszelkie rekordy - uczestniczyło 27 koni (zgłoszonych 34), a obserwatorów - kibiców było tylu, że pomyślałam, że nie zmieszczą się na trzy nasze "bonanzy", jak nazywam zestaw lamborgini z wieeeelką przyczepą samozbierającą... Ale o dziwo - zmieściliśmy się wszyscy, jak śledziki albo ogóreczki w słoiku!:)) Nie zabrakło Tadziowego z akordeonem, a pogoda w tym roku była wyjątkowo łaskawa - nawet słoneczko wychodziło!:)))) Naprawdę było cudownie. Bo cudowni ludzie tworzyli tę imprezę.
Prezentacja ekip odbyła się na hipodromie - mnóstwo ludzi i koni, mnóstwo publiczności!... Miło było przemawiać do nich wszystkich!:)) Gorący cross oglądaliśmy z "bonanzy" po trasie, potem wszyscy dojechalismy do miejsca, w którym co roku gonimy lisa... napięcie wzrastało! Przy ognisku wypilismy strzemiennego i dyskutowaliśmy - kto w tym roku poskromi lisicę - doskonałą w tej roli Elę Szaflicką, czy prawie Szaflicką... Wiedzielismy, że grupa szwoleżerów nie odpuści - mieli działać grupowo i taktycznie - i - stało się!!!:))) Po zaciętej pogoni przygalopował do nas z lisią kitą Król Polowania 2008 - Lou Bega, zwany równiez Krzysztofem Mijakowskim. Tym razem Lou wystąpił w stroju szwoleżerskim, w tym samym, w którym wystąpił na inscenizacji w 200 rocznicę bitwy pod Somosierrą!:)) Przystapilismy więc do dekoracji - Król Polowania otrzymał specjalne, potrójne flo z napisem "Król Polowania" i skórę lisa. Pozostali jeźdźcy równiez dostali pamiątkowe flot`s, a potem wszyscy za Królem pojechali rundę honorową wokól ogniska i publiczności - blisko 30 koni - było na co popatrzeć!:))) Moglismy juz ze spokojem posilić się przy ognisku gorącym bigosem i grochówką, przygotowanymi przez Babcię Halinkę, palce lizać!:))) A słoneczko nadal świeciło!:)) Zmęczone, ale występowane juz konie mogły spokojnie wrócić do stajni. Następnym punktem programu był Bal Hubertusowy, a podczas niego koronacja Króla Polowania 2008 i Sąd Hubertusowy, prowadzący do wykupienia fantów z crossu i pogoni!... Król tradycyjnie wylądował w stawie, niestety potem był bardzo wylewny i chciał się do kazdego przytulać... Przy wykupywaniu fantów jak zwykle była niezła zabawa i emocje, a potem już tańce - hulańce do rana... Na szczęście Król Lou pomyslał o wszystkim i przywiózł z sobą tunel czasoprzestrzenny, bardzo pomocny podczas hubertusa:)) Prawdziwą furorę zrobił znowu Czoher z Piotrkiem, powiadam wam, że to, co ogladaliście w TV to NIC w stosunku do Czohera na żywo!:)))) Ot, taka kierzbuńska impreza!:)) Która przedłuzyła się az do wtorku!:))) Następny Hubertus za rok - musimy przygotować kolejną "bonanzę"!:))))
Tego dnia pamiętalismy o wszystkich tych, których już nie zobaczymy, a ktorych tak bardzo brakuje!... Symboliczną świeczkę zapaliliśmy w ruinach naszej kierzbuńskiej kapliczki rodowej. Ale pamięć o nich jest z nami nie tylko tego dnia. Pamiętamy tez o wszystkich drogich nam koniach, które biegają już na łąkach wiecznie zielonych!...
W dniach 22-26 października gosciliśmy w Kierzbuniu 8 - osobową grupę zawodników pięcioboju nowoczesnego. Grupę trenował Pan Andrzej Żółkiewski, bardzo interesujący człowiek, nie tylko trener, ale takze aktor i erudyta. Młodzież trenowała wytrwale dwa razy dziennie, a ostatniego dnia zabrałam ich także w przyjemny terenik po okolicznych lasach. Mam nadzieję, że Ci młodzi, pracowici ludzie wykorzystali dobrze zgrupowanie i nauki nie pójdą w las!:) Będziemy sledzić wyniki na arenach międzynarodowych!!!
25 października zorganizowalismy kolejny egzamin na odznaki jeździeckie PZJ - Brązową i Srebrną. Uczestnicy przygotowani byli lepiej lub gorzej, ale zdecydowana większość egzamin zaliczyła i poszerzyła szeregi odznaczonych... Egzamin odbył się przy dość paskudnej pogodzie, na hipodromie, więc i zdjęć chyba nikomu nie chciało się zrobić!:)) W każdym razie - gratulacje dla nowych posiadaczy odznak! następny egzamin dopiero podczas ferii zimowych.
26 października dzięki pomocy Dobrawy i Pawła (dziękujemy!!!) Andrzej udał się na zawody w Dąbrówce Małej. A był to całkiem udany wyjazd!:) Andrzej wygrał P i N (na Finezji), a Hrabia był drugi w LL. Honor, którego Andrzej oddał poprzedniego dnia zdającym odznaki dzieciom - nie miał dobrego dnia, ale zostało mu wybaczone. Wciąż pamiętamy jego występ na Derbach Kierzbuńskich!!! Poraz pierwszy u Robsonów pojawiły się puchary! To bardzo miłe, stoją teraz u nas na honorowym miejscu!:)) Zdjęcia w hali wychodzą bardzo słabe, więc nie ich nie zrobiliśmy. Nie miałam przyjemności oglądać przejazdów Andrzeja i jego koni, jednak z relacji Andrzeja wiem, że Finezja odbijała się jak piłeczka!:))) To bardzo cieszy, bo w tym roku Finezja miała długotrwałe kłopoty z kopytami, na szczęście jak widać nieszkodliwe na dłuższą metę. Cieszycie się z nami?:)
4-5 października rozegraliśmy Wielkie Derby Kierzbuńskie 2008. Poraz pierwszy chyba od trzech lat dopisała nam wreszcie pogoda - piękna polska złota jesień!... Zawodników było mniej, niż wszyscy się spodziewaliśmy, za to impreza jak zwykle upłynęła w przyjemnej atmosferze. Odwiedzili nas nawet nasi budujący się jeszcze sąsiedzi - buddyści!:))) Wielkie Derby Kierzbuńskie wygrał Sebastian Przybyszewski na Centaur du Lac z klubu BLG Consulting Januszewo.Mam nadzieję, że ucieszy to bardzo Pana Andrzeja Orłosia! Nasz faworyt - Andrzej Ciesielski wywalczył drugie miejsce na koniu... Honor!:))) Honor tak bardzo się starał, w całym przebiegu miał tylko dwie zrzutki, ale wolniejsze tempo, niż Centaur. Natomiast Finezja została wyeliminowana przed ostatnią przeszkodą, z powodu upadku Andrzeja. Szkoda, do tego momentu miała i bardzo dobre tempo i zero zrzutek!:))) Ale tak widocznie miało być. W pozostałych konkursach niewatpliwą gwiazdą była Natalia Palmowska i jej konie (zobaczycie w szczegółowych wynikach). Andrzej wygrał także konkurs P w sobotę, (na Finezji, Honor był 6-ty), a w klasie LL na Hrabim był III w niedzielę. Hrabia zapowiada się na klasowego nia.
Szczegółowe wyniki postaram się zamieścić w ciągu najbliższych dni.
27 września miał się u nas odbyć egzamin na odznaki jeździeckie PZJ, ale z przyczyn od nas niezależnych - musieliśmy go odwołać. W związku z tym Andrzej spontanicznie i w sobote i w niedzielę wybrał się na zawody do zaprzyjaźnionych Radost. Niestety, serwis fotograficzny zawiódł!... Nie zawiedli za to świetni luzacy: nasza Anulka oraz Kasia, Paweł i Artur - dziękujemy!:))) Andrzej przywiózł z Radost puchary za III miejsce w klasie N i również III w klasie P - obydwa na Finezji. W sobotę zabrał takze Honora, który po ostrym treningu piatkowym nie miał zbyt dużo siły, stąd też i się nie popisał. W niedzielę natomiast zabrał z Hrabiego. Był to jego pierwszy wyjazd na zawody poza Kierzbuń, Hrabia był nim bardzo zaaferowany, ale z przejazdu na przejazd uspokajał się. Cóż, takie są początki!:))) Ja w tym czasie kurowałam kręgosłup i przy okazji zrobiłam lifting podstronce Jazda konna, zobaczcie, czy się Wam podoba?:) Może jakieś uwagi?:)
W ostatni weekend było w Kierzbuniu baaaardzo wesoło: najbardzie zapamiętamy Piotrka z Czoherem (na zdjęciu). Czoher to słodka małpka, która przekomarza się z Piotrkiem. Będziecie mogli zobaczyć ich w programie "Mam talent" w TVN w soboty: 27 września i 25 października. My co prawda nie oglądamy - ale Was namawiamy, abyście głosowali w tym programie - oczywiście na Czohera, na pewno Wam też się spodoba!:))))
Generalnie bardzo dziękuję, że mobilizowaliście mnie do aktualizacji strony!:))
Miłej lektury!!!:)))
Planowane od ponad roku wesele Dawin i Martina zaskoczyło nas wszystkich, że wyszło aż tak fajnie!:)))
Po tym rajdzie wszyscy byli zmęczeni i przewentylowani tlenem, po obiedzie - poszli spać!:)) Ale impreza wkrótce się odrodziła. Goscie weselni przyjechali do nas z Londynu, RPA i kilka osób z Polski, ale na tę imprezę Maria i Roan (anglojęzyczni) przygotowali polską wersję "Jadą wozy kolorowe" Marylki R., cudownie, zresztą każda piosenka w ich wykonaniu brzmi, jakby zesłano ją z nieba!:))) Do historii przejdzie też malinówka Pani Aliny, a o pysznościach, jakie przygotowała na wesele Babcia Halinka możecie sobie tylko pomarzyć!:)
Dokładna relacja i foto za chwilę. Podsumowując: na 28 zdających Brązową Odznakę - zdało 24, na 6 osób ze Srebrnej Odznaki - zdały 4. Gratulujemy!:)))
15 sierpnia zostaliśmy zaproszeni w charakterze konnej parady na ślub Agnieszki Siudem. Agnieszka jest zawodniczką startującą w skokach. Ślub ten odbywał się w Bartołtach Wielkich, a więc całkiem bliziutko.
Tak więc 15 sierpnia o wyznaczonej godzinie 10 wystrojonych, wyglancowanych koni w firmowych czaprakach i 10 uroczych dziewcząt w białych bryczesach, frakach itd. stanęło pod kościołem... Każdy koń miał białe kwiaty i kokardy po bokach tranzelki, podobnież wyglądałyśmy zjawiskowo...
Dla Pary Młodej byliśmy niespodzianką przygotowaną przez szaloną druhnę, znaną w okolicy Lisicę Elę S; jak wielką niespodziankę - oceńcie sami!:))) A co do Lisicy - nie nazywa się juz S, wyszła za mąż i szykuje się na Hubertusa w Kierzbuniu - strzeżcie się!:)))
(te nieszczęsne 20 000 zdjęć...)
Mimo, że jak wiecie w Kierzbuniu jest obecnie około 80 koni - zakupiśmy Amosa, sympatycznego 4 - letniego wałaszka, który stał u nas w pensjonacie od blisko roku. Jego właścielka, Ula, niestey już nie może jeździć konno, czeka ją długa rehabilitacja kręgosłupa (nie nie, NIE SPADŁA Z KONIA!:)))) Na jej prośbę i z sympatii do Amosa - kupiliśmy go... Ma juz grono swoich wielbicieli wśród Gości, a sam jest wielkim pieszczochem!:)) Łatwo go poznacie - jest gniady i ma 4 białe skarpetki (prawą przednią malutką). Na zdjęciu obok Amos i Weronika Dębska prezentują sie podczas parady ślubnej w Bartołtach w sierpniu 2008.
Oj działo się!...
19 lipca podczas turnusu dla "dorosłych" (niektórzy jeszcze potrzebują dużo czasu, by dorosnąć!:)) - zorganizowaliśmy pierwsze zawody ujeżdżeniowe dla wczasowiczów...
Egzamin na odznaki zaplanowany na 3 lipca odbył się zgodnie z planem. W Komisji Egzaminacyjnej obok Pana Antoniego Pacyńskiego i Pani Heleny Zagor poraz pierwszy zasiadł również Andrzej Ciesielski - gospodarz naszej stadniny, który zdobył stosowne uprawnienia w Polskim Związku Jeździeckim.
Poziom zdających był dość zadowalający, młodzież pracowała bardzo pilnie niemal cały turnus. Przygotowywaliśmy się solidnie - wyjaśniałam pannom teorię jazdy ze szczegółami, ćwiczyliśmy elementy i całe programy. Na koniec przygotowań przyjechała takze Pani Helenka Zagorowa i doszlifowała naszą pracę ujeżdżeniową. Jednocześnie Andrzej przygotowywał dziewczyny do części skokowej. W rezultacie jedna osoba nie zaliczyła teorii (brąz), i po jednej skoków (brąz i srebro). Jestey zadowoleni z takich wyników, gratulujemy wszystkim, którzy podjęli trud i ryzyko i zdali egzaminy!!!:)))
23 czerwca rozpoczęły się wakacje 2008. Na tym turnusie była jeździecko najmocniejsza grupa, jaką kiedykolwiek mieliśmy na obozach!!!:))) Jak miło się pracowało!... Nie dlatego, że młodzież już umiała sporo, ale dlatego, że była bardzo głodna wiedzy i chłonęła ją gąbka!:))) Aż 16 osób zdecydowana przygotowywała się do zdobycia odznaki jeździeckiej (w tym 4 srebrnej). Atmosfera jest sympatyczna, pierwsze upadki już za nami!:)) Konie po prawie rocznym urlopie wypoczynkowym są trochę zdziwione natłokiem pracy, ale znoszą to ze spokojem. Wraz z obozowiczkami przyjechało też na czas turnusu 7 obcych koni, z Ełku.
26 czerwca dowiedzieliśmy się, że już nigdy nie zobaczymy Witka, który przyjeżdżał do nas z Gosią i Pawłem. Witek umarł na atak serca na jachcie, Jego śmierć jest dla nas ogromnym zaskoczeniem, tak niedawno się widzielismy i piliśmy jego spadowe!...
17 czerwca poczciwa i śliczna Epifora zakończyła w strasznych męczarniach swoje życie. Nie chcę Wam opisywać jak, ale męczyła się okropnie. Bardzo rzadki przypadek ginekologiczny zdarzył się akurat jej. Kiedy ją zobaczyłam w nocy, wiedziałam, że natychmiast musi przyjechać lekarz, ale niestety - nie po to, by ja leczyć...
A le są też czasem dobre wiadomości: urodziły się dwa zdrowe, poprawne źrebaki: Romans i Tabakierka. Romans wyskoczył kiedy byłam na rajdzie, poród odbierał Andrzej z Gośćmi. Romans jest kary, jak jego ojciec, trakeński Orbis, do tego ciekawski i wcale nie taki wypłoszony jak matka. Jego Matką Chrzestną jest Patrycja Pakuła - gratulujemy!!!! Tym bardziej, że Patrycja jest również... Mamą Chrzestną Tabakierki!:))
7 czerwca przyjechał do nas jak zwykle na lato Matador, tym razem ze swoją stajenną koleżanką - Brzozą. Matadora znacie - duży, kościsty wałach po Machandlu, natomiast Brzoza jest drobną, delikatną arabką. Jest całkowicie zapatrzona w Matadora, traktuje go jako swojego obrońcę i zaufanego przyjaciela. Nie rusza się bez niego na pastwisko!:))) Te konie pobędą u nas jakiś czas, potem znowu wrócą do swoich warszawskich stajni.
6-8 czerwca wybraliśmy doborowa ekipą na dwudniowy rajd konny. Ech, rajd, czyli to, co misiaczki lubią najbardziej!:)))) Ten, kto był, to wie o czym mówię. Wiatr we włosach (tylko moich, reszta załogi jechała w toczkach!:))), zatrzymany w czasoprzestrzeni czas, wołające nas leśne i polne drogi, galop w Dłużku, postoje dla uzupełnienia płynów w organiźmie, kilka całkiem nawet udanych napadów... Wieczorem długie Polaków rozmowy, spanie we młynie. I konie, konie, jeszcze raz konie nasze kochane!...
5 czerwca, w piękne, słoneczne popołudnie - świat na chwilę przystanął i nie chciał ruszyć... Andrzej stracił część środkowego palca prawej ręki i mocno okaleczył palec 4-ty... Podczas prostej, codziennej czynności, jaką jest spędzanie koni z pastwiska... Na kilka tygodni zmuszony jest zawiesić treningi sportowe, choć przyjemności wyjazdu w teren nie może sobie odmówić... Rany goją się dość dobrze, powoli wraca czucie w czwartym palcu. Mimo wszelkich starań - skrócony trzeci palec nie odrasta!:)) Teraz już sobie z tego żartujemy i potrafimy z tym żyć, ale wtedy nie było nam do śmiechu...
1 czerwca nadeszła ta wiekopomna chwila - odbyły się pierwsze w naszej stadninie zawody w ujeżdżeniu. Rozegraliśmy je jako towarzyskie, aby ośmielić zawodników. Jak dotąd Warmia i Mazury to biała plama na mapie polskiego ujeżdżenia. Zapał wszystkich, którzy uczestniczyli w imprezie jest tak wielki, że jest nadzieja, że coś się w tym naszym ujeżdżeniu ruszy. Dziękuję w tym miejscu wszystkim osobom, które pomagały w zawodach!!!!
Na kolejne konsultacje z Panią Heleną Zagor zapraszamy już w następnym tygodniu: 10-13 czerwca. Później możemy się z Panią Helenką długo nie zobaczyć, ponieważ planuje wakacje:(((
31 maja w naszej stadninie rozegraliśmy regionalne zawody w skokach. Było jak zwykle sympatycznie i wesoło, do tego żar lał się z nieba - czysta sielanka!:))) Co prawda - nie dla koni i zawodników, którzy w tym skwarze startowali... Andrzej miał trzy bardzo ładne, czyste i płynne przejazdy na Hrabim (w tym III miejsce w klasie LL), wygrał także konkurs w klasie P (na Lunie). Nie zawiół także Henryk Kwapis, reprezentant naszego klubu, który wygrał II miejsce w klasie LL na koniu Dar Don Corleone, a Henryk Hołowaczyk - znany wielbiciel płci pięknej - uzyczył swojego Dino (zagrany do kl. P) Ewie Waszczak, która wygrała na nim klasę LL - gratulujemy!!! Natomiast 1 czerwca, kiedy to ja zmagałam się na zawodach ujeżdżeniowych - Andrzej pojechał z Luną i Honorem do Kortowa na Memoriał Stanisława Wadowskiego. Niestety, konie były bardzo zmęczone zawodami poprzedniego dnia i transportem, upałem - wyraźnie nie chciały skakać. Obyło się więc bez pucharów, ale zadowoleni jesteśmy z przejazdu Luny w klasie N. Dziękujemy Madzi Natalii za luzakowanie!!!
Nie mam dla Was dobrych wieści... Po trzydniowej walce o życie nasz mały Embargo odszedł na wiecznie zielone pastwiska... W ciągu trzech dni jego życie lekarz był u niego cztery razy. Już myśleliśmy, że winien tu był konflikt serologiczny i że zmiana mleka matki na specjalne mleko Pawo poprawi sytuację, ale okazało się to tylko naszą nadzieją. Gdyby przeżył, pewnie traktowałby nas jak matkę, bo byliśmy przy nim cały ten czas... Ech życie, jakieś ty kruche i ulotne!
24 maja ok. godz. 20 zaczęło się piekło... Europa zaczęła rodzić, ale źrebak był ułożony na plecach. Nie mogłam też namacać główki. Interwencyjna akcja porodowa trwała ok. 2 godz. Gdyby nie lekarz (dr Barański), ale także nasi Goście, którzy rzucili się do pomocy - Europy i pewnie źrebaka nie byłoby już prawdopodobnie wśród nas... Europa strasznie się wycierpiała. Czarne scenariusze wisiały w powietrzu...
22 maja to dzień obfitujący w wiele wydarzeń... O 18.13 urodziła się Tortilla, córka Tuluzy i Orbisa. Poród ogladało liczne grono Gości dłuuuuugoweekendowych!:)) Musiałam trochę pomóc źrebaczkowi w wyjściu na ten piękny, aczkolwiek całkiem inny niz przedtem świat!:))) Klaczka będzie siwa, choć obecnie gniada bez odmian. Tuluza jak zwykle jest bardzo zaborcza, ale Tortilla na szczęście umie walczyć o swoje...
22 maja zawitała w kierzbuńskie progi nowa pensjonariuszka - 12 - letnia plękicka Sesja. Ta kasztanowata piękność pobędzie u nas najprawdopodobniej przez kilka miesięcy, jakoby w sanatorium. Ma problem z trzeszczkami kopytowymi.
21 maja ok. godz. 20.15 wracałam spokojnie z upojnego terenu - a tu w stajni niespodzianka!:))) Riwiera powiła syna!:))) Przy narodzinach byli Andrzej i Pan Antoni Pacyński, ponieważ właśnie skończyli trening.
17-18 maja Andrzej z Luną i Honorem pojechał na zawody w skokach w Dąbrówce Małej, czyli "U Robsonów". Wywalczył z Honorem II miejsce w kl. P i VIII w kl. L. Niestety Finezja nadal kuleje i z pewną dozą zazdrości patrzyła, jak co rano pakowaliśmy konie do przyczepy i jechaliśmy na zawody... Wygląda na to, że ta kontuzja mimo intensywnego leczenia potrwa dość długo. Na zdjęciu obok - Andrzej i Luna pokonują jokera. Dziękujemy za bardzo dobre zdjęcia Pani Dorocie Jesionce, bo to ona właśnie jest autorką tej fotografii.
Uwaga: zagadka - jaki to koń na obrazie???
Fryderyk nie jest już naszym koniem, choć zawsze będzie dla niego u nas miejsce! Justyna i Maciek, jego nowi właściciele kupili go po rocznej dzierżawie. Myślę, że Fryderyk nie mógł lepiej trafić i mam ogromną nadzieję, że przeżyją z Justyną wiele wspaniałych chwil:))) Fryderyk pozostanie w naszej stajni, nawet nie zmieni boksu. To się nazywa być końskim szczęściarzem!:))))
Dwa dni później zjedliśmy jednak grzecznie tort w domu. Tym razem świętowaliśmy urodziny mojego synka Wojtusia. Wydaje mi się, że skończył 10 lat, ale wygląda na 20... Choć pogoda była dla nas łaskawa tylko 1-go maja - nie brakło nam rozrywek. Jedną z większych był "psychiatra" no i oczywiście NUK... Poza tym niektórzy jeździli konno!:))
W każdym razie źrebaczek jest na prawdę uroczy, żywe sreberko. Gniady, bez skarpetek, z charakterystyczną "kreseczką" zamiast gwiazdki. Na zdjęciu obok widzicie go w jedynej chwili podczas sesji zdjęciowej, kiedy nie brykał!:)))) Jego Ojcem Chrzestnym jest Andrzej Ciesielski
Andrzej startował tylko na 3 koniach (Finezja po zgubieniu podkowy zakulała tuż przed zawodami) - na Honorze, Lunie i Hrabim. Honor i Luna są w doskonałej formie, co widać w wynikach z soboty. W niedzielę po konkursie LL, czyli po 3 przejazdach na Hrabim - Andrzej był zmęczony jak koń po westernie... Dla Hrabiego jeszcze było trochę za wcześnie na debiut, ale ze względu na to, że zawody te rozgrywane były na własnym podwórku - Andrzej zaryzykował i napracował się, oj napracował!:))) Niestey Hrabia do dekoracji nie wyjechał, ale Andrzej wyjeżdżał ustawicznie, a i pozostali zawodnicy z naszego klubu nas nie zawiedli!:)) Szczegółowe wyniki dla ciekawskich!:)
20 kwietnia 2008 odbył się kolejny w naszej stadninie egzamin na odznaki jeździeckie PZJ - Brązową i Srebrną. Tym razem uczestnicy przyjechali bardziej przygotowani i poważniej podeszli do egzaminu, co bardzo nas cieszy. Dwie osoby nie zaliczyły odznaki brązowej i jedyna, która zdawała na odznakę srebrną - również nie zaliczyła.
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą... Dopiero kiedy odejdą wiemy, ilu rzeczy nie zdążyliśmy im powiedzieć, okazać. Tak krótko jesteśmy na tym świecie... Zróbmy wszystko, aby ten pobyt był wypełniony dobrocią, wyrozumiałością i miłością. Bo oprócz tego - co ma sens???
Powoli wdrażamy się znowu po ubogiej w zawody zimie do startów. Niestety, Andrzej nie ma wolnej głowy do trenowania i startowania - oprócz tych przyjemności musi jeszcze zarządzić pracami polowymi, naprawami, zakupami maszyn itd. Nie jest łatwo, ale tak wybraliśmy i tak nam się podoba!:))
Niby nie było zimy, niby trawa od jesieni wciąż zielona, a jednak czegoś brakowało!:) Bocianów oczywiście! Bez nich nie ma wiosny. Zwykle są z nami od Wielkanocy, ale w tym roku przyleciały dopiero 31 marca, zasiadły na swoim gnieździe i jak zawsze przywitały się z nami bijąc skrzydłami i klekocząc...
29 marca wybraliśmy się z Finezją i Luną na zawody regionalne w skokach - do gościnnego Januszewa. Z przygodami, ale trafiliśmy prawie na czas (w Januszewie zawody rozgrywane są w porządku klas: P, N, L, LL). Finezja zajęła II miejsce w klasie P, a Luna zadebiutowała w kl. N, którą ukończyła, choć z punktami karnymi. Już niedługo zawody w Kierzbuniu - Andrzej wystartuje m.in. na Hrabim!:)
i Wszyscy Czytający nasza stronę:) życzymy Wam, aby te Święta Wielkiej Nocy
Lucyna i Andrzej
W dniach 17-22 marca gościliśmy ponownie grupę pięcioboistów z UKS Żoliborz. Zawodnicy mieli codziennie po dwa treningi jeździeckie (skoki lub ujeżdżenie) i oprócz tego trening z biegania. Miło popatrzeć, bo robią bardzo szybkie postępy. Nawet z siodłaniem radzą sobie sami!:))) W tym roku zaczęli starty ze skokami, ostatnią konkurencją pięcioboju. I są już pierwsze efekty naszej wspólnej pracy - cieszymy się i zyczymy dalszych sukcesów!:))) Przed tą grupą w 2008 roku oprócz zawodów krajowych m.in. Mistrzostwa Europy i Mistrzostwa Świata. Trzymamy kciuki! Kolejne zgrupowanie w Kierzbuniu planowane jest na wrzesień.
W dniach 10 - 20 marca z kolei gościliśmy spontaniczny, kameralny (3-osobowy) plener malarski. Komisarzem był Marek Madej.
Ale póki co - zagadka dla Was - cóż to za miejsce zostało sportretowane na obrazie obok?:)))) Autorem jest Pani Maria Raszewska.
Z radością czekaliśmy od dłuższego czasu na widowisko sportowe i spotkanie towarzyskie, jakim jest zawsze impreza na Torwarze (14-16 marca). I doczekalismy się!:))) Brakowało Bociana i czasem z rozrzewnieniem wspominaliśmy niezapomniane popisy Anny Powierzy... Na szczęście kozacy na tych kozackich koniach zdołali ukoić naszą tęsknotę:)) No sama nie wiem, czy nie byli największą atrakcją tegorocznego Torwaru!:) W każdym razie damska część Kierzbuniowa tak twierdzi.
25 lutego umieściłam na stronie www.wmzj.pl owoc mojej kilkutygodniowej pracy - Rankingi Koni, Zawodników i Klubów Warmińsko-Mazurskiego Związku Jeździeckiego za 2007 rok. Muszę tu gorąco podziękować mojemu ukochanemu bratu Szczocie, na którego zawsze mogę liczyć i dla którego tabele przestawne to bułka z masłem! Bez niego moja praca trwałaby duuuużo dłużej!
23 lutego zapakowaliśmy w przyczepę Lunę i Finezję, do samochodu luzaczki obozowe - i pojechaliśmy na halowe zawody w Januszewie, u Pana Andrzeja Orłosia. Spóźniliśmy się, a zawody zaczynały się od klasy P... Więc w P wystartowała tylko ledwo rozprężona Luna, bardzo ładny przejazd, aczkolwiek z jedną zrzutką. Za to w L Finezja wyjechała do dekoracji, choć nie po puchar!:)) Tak długa jednak przerwa w startach robi swoje... Następne zawody w januszewie w marcu, a w kwietniu już u nas w Kierzbuniu!
17 lutego przeprowadziliśmy zapowiadany wcześniej Egzamin na Brązową Odznakę PZJ. W Komisji zasiedli Pani Helena Zagor i Pan Antoni Pacyński. Przystapiło 20 osób, z czego egzamin w całości zaliczyło 9 osób:
Tak więc - do dzieła! Do poprawki można przystąpić po trzech miesiącach. Ogłoszę termin w stosownym czasie.
Część osób zdecydowanych zdawać egzamin na Brązową Odznakę Jeździecką PZJ miała jedyną w swoim rodzaju niepowtarzalną okazję uczestniczyć w tygodniowym kursie przygotowawczym, prowadzonym przez jednego z najlepszych szkoleniowców w Polsce - Panią Helenę Zagor. Jedyną, ponieważ Pani Helena zastrzegła, że nigdy więcej się tego dzieła nie podejmie, że rekreacja jest ponad jej siły... W każdym razie ten intensywny tydzień (z dwoma jazdami dziennie i wieczorną teorią) na pewno pozostawi w uczestnikach kursu trwały ślad nauk Pani Heleny.
Pewnej nocy (ok. 3.00), kiedy siedziałam spokojnie przy komputerze i opracowywałam rankingi zawodników, klubów i koni za 2007 - nadjechała ciężarówka. Dwaj przesympatyczni panowie przywieźli nam przeszkodę reklamową firmy Kopras. Przeszkoda jest bardzo solidna i estetyczna, ponieważ jest wizytówką firmy Kopras na naszych warmińskich terenach. Zobaczycie ją w pełnej okazałości najpóźniej podczas zawodów kwietniowych, ponieważ obecnie przebywa w magazynie. składamy serdeczne podziękowania za ten bardzo miły i bezinteresowny gest!!!
Tuż przed kursem z Panią Heleną gościli w Kierzbuniu kolejny raz pięcioboiści z Żoliborza. Andrzej prowadził im po dwa treningi dziennie, do tego biegali, saunowali się i masowali - jak to sportowcy!:)) Zapowiedzieli ponowny przyjazd na marzec. Niestety - totalnie zajęta treningami z Panią Heleną nie dopilnowałam zdjęć pięcioboistów w skokach, być może jednak do nich dotrę!:))
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - ruszyła nowa podstrona: Stanówka. Na tej stronie będziecie mogli zapoznać się z ofertą krycia na aktualny rok, w tym:
26 stycznia odbyło się oczekiwane w naszym warm-mazurskim środowisku jeździeckim walne zebranie WMZJ. Przede wszystkim muszę napisać, ze zaszczycili je swoją obecnoscią sam Prezes PZJ - Andrzej Szczypiorski oraz Dyrektor Biura PZJ - Michał Wróblewski. Ich obecność wniosła wiele dobrego w dyskusję, mam nadzieję, że ruszy z posad nasze lekko zaśniedziałe podwórko!:))
I jeszcze jedna bardzo ważna informacja - Lubczyk spokojnie i szczęśliwie dojechał do nowej stajni i wygląda na to, że się dobrze aklimatyzuje!:)) No i wszystkim imponuje utrzymaniem i wyglądem; miło było to usłyszeć!:)))
W związku z ustawicznymi pytaniami typu "A jak wygląda ten egzamin? Co trzeba umieć?" itd. postanowiłam ułatwić Wam poszukiwania i stworzyłam zwięzłą informację w formie osobnej podstrony Odznaki Jeździeckie PZJ. Na tej stronie będziecie mogli:
Mamy ogromną przyjemność zakomunikować, że 21.01 późnym wieczorem przywieźliśmy do naszej stadniny nowego konia. Jest nim hanowerski ogier Folio, wydzierżawiony nam na sezon 2008 przez Stado Ogierów w Starogardzie, z siedzibą w Łącku. Ogier ten pokryje w tym roku większość naszych klaczy, mam nadzieję, że również okoliczni hodowcy skorzystają z tej okazji, aby udoskonalic swoje stado podstawowe.
Wraz z Panią Heleną Zagor zapraszamy na kurs przygotowawczy oraz egzamin na Brązową Odznakę PZJ. Kurs odbędzie się w dniach 11-17 lutego 2008r. Zajęcia teoretyczne i praktyczne poprowadzi Pani Helena Zagor. Koszt turnusu (wyzywienie, zakwaterowanie w pokoju z łazienką, lekcja praktyczna i teoretyczna codziennie - 740zł. Pakiet dodatkowej (drugiej) jazdy w ciągu dnia - 190zł. Koszt egzaminu na Brązową lub Srebrną Odznakę - 100zł.
Chętnych na zdawanie egzaminu prosimy o zgłaszanie się mailem na adres lucyna@kierzbun.pl Proszę o następujące informacje:
Zapraszamy serdecznie!
Jak już wcześniej wspominałam - trwa cały czas praca z młodymi końmi, do tej pory zajmował się nimi głównie Andrzej. Na ostatnim turnusie mieliśmy jednak m.in. grupkę dziewcząt z takimi umiejętnościami, że mogliśmy im dać do pracy przygotowywane wcześniej na lonży, w terenie i na hali czterolatki: Taktykę, Hrabiego, Wojaczka i Hultaja. I Konie i dziewczyny zdały ten egzamin!:)) Były nawet drobne skoki w korytarzu. Jednak Blance było tego mało - postanowiła, że będzie pierwszą osobą, jaka wsiądzie na Histillo, który jest w tej chwili niespełna trzyletnim ogierem. No i tak się stało. Histillo i Walentino (też wcześniej intensywnie lonżowane) najpierw pobiegały, potem skoczyły korytarz, a potem... wsiadła Blanka, oczywiscie była tylko prowadzona w stępie, ale - Histillo jest już "po pierwszym razie!:))". Na zdjęciu obok - Blanka na Histillo.
Wszystkich chętnych do wzięcia udziału zapraszam na specjalną podstronę. Jeśli ktoś zna już zasady naszego corocznego zwyczaju - może kliknąć tutaj. W tym roku pokryte są:
Oczywiście autorzy imon narodzonych źrebaczków zostaną ich Rodzicem Chrzestnymi!!!:))) Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie!!!!
Większość osób jeździ konno. Na razie musimy ograniczyć sie do jazdy na ujeżdżalni, ponieważ w terenie jest twardo i ślisko, po prostu niebezpiecznie. Ale dziewczyny bardzo lubią jeździć w hali, można tam bezpiecznie i poskakać i pogalopować i pooglądać innych jeżdżących!:)) Poza tym wysłaliśmy już petycję o śnieg (po kolędzie), bo chce się nam juz kuligu i lepienia śnieżnego konia!:))
Witajcie w Nowym 2008 Roku!!!! My powitaliśmy go bardzo hucznie!:) Zjechało bardzo duzo Gosci, a wszyscy super przebrani. Zobacznie zresztą sami. Niestety zapomnieliśmy o Konkursie na Najlepsze Przebranie. Jego rozstrzygnięcie byłoby zresztą bardzo trudne.
Po kilku latach starań wreszcie gmina Barczewo umozliwiła nam segregowanie śmieci. Postawiła osobny kontener na plastik i szkło, papier i metal jest na raze poza zasięgiem, ale od czegoś trzeba zacząć! Tak wię będziemy Was prosili, aby plastikowe i szklane śmieci wyrzucać do koszy nie w pokojach, ale tych, które są już barze opisane: szkło oraz plastik. Z góry dziękujemy!
Święta święta i po świętach!:))) Zjechała Rodzinka, było nas 16 osób!:)) Wszystko tak, jak miało być - smacznie, ciepło, bezpiecznie, spokojnie. Światecznie i wigilijnie. Było też mnóstwo prezentów pod choinką. Mój mały chrześniak Adaś sprawiał nam wiele radosci, jego braciszka Mikołaja też było wszędzie pełno. Obok nasze rodzinne zdjęcie przy choince.
Szybkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W Kierzbuniu Wigilia zawsze jest dniem magicznym, najważniejszym w roku. Spędzamy ją bardzo rodzinnie, przy pachnącej, przystrojonej słodyczami i światełkami ogromnej choince. Mieszają się zapachy świeżo wypastowanej podłogi, igieł choinki, świątecznych potraw i wypieków... Własnoręczne przygotowane smakołyki na stołach, kolory, świece, strzelający kominek i przede wszystkim uśmiechnięte, radosne twarze wokół - te chwile, ten nastrój, to poczucie wspólnoty dodaje nam sił. Kochani Kierzbuniacy! takich właśnie chwil, zapachów, smaków, blasków
Lucyna, Andrzej, Ania i Wojtek
Uwaga! 18 grudnia odkurzyłam dla Was dział "Nasze konie". Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Jeśli ktoś posiada ładne zdjęcie Estety z lata - to bardzo chętnie je opublikuję!:) Jak co roku w grudniu - pojechaliśmy na CSI w Poznaniu (7-9.12). Nie mogliśmy odmówić sobie możliwości obejrzenia tych zawodów, spotkania się z często dawno nie widzianymi znajomymi z różnych stron Polski. Cudownie było obserwować wygrane przez Polaków konkursy, wspaniałe konie... Radością napawa coraz większa ilość młodych, dobrze zapowiadających się zawodników. Przy tej okazji - mimo, że czasu było bardzo mało - odwiedziliśmy również nasze kochane, stęsknione Babcie! Na przełomie listopada i grudnia nastąpiły małe ruchy w naszym stadzie koni: na około dwa lata powróciła do nas Megi. Zamieszkała w boksie Matadora, który dzień wcześniej zakończył swoją tegoroczną rekonwalescencję na kierzbuńskich pastwiskach i wrócił do Warszawy. Wkrótce przyjdzie i kolej na Lubczyka, który sprawdził się już jako koń kawaleryjski w Kierzbuniu, zobaczymy, jak mu pójdzie w stolycy.:))) Ania, właścicielka Megi obecnie uczy się pilnie do egzaminów. Jej koniem opiekuje się z wielką troską siostra Justyna z Tatą. Witajcie znowu w Kierzbuniu!:) Od 11 listopada do 3 grudnia zrobiliśmy sobie wakacje - pojechaliśmy do wód iwonickich, zdrojowych, zdrowych i pięknych. W tym czasie nie odpowiadaliśmy na pocztę. Potem zresztą też nie - bo całość nowych wiadomości z niewiadomych względów się wykasowała!... Przepraszam więc tych, którzy czekali na odpowiedź!!! Odchorowywałam tę sytucję kilka dni... Iwonicz Zdrój to jedno z najstarszych polskich uzdrowisk, z tradycjami. Bardzo podobało się nam, że tak wiele można było się dowiedzieć o burzliwych dziejach tamtych stron. Największe wrażenie zrobił na nas Zamek w Łańcucie, który praktycznie nie ucierpiał w czasie wojen. Dzięki temu zachowały się tam orginalne w 100% autentyczne wnętrza i wystrój. Ąż huczało historią!:) Między kolejnymi dniami zabiegów uzdrawiających nasze kręgosłupy itd udało się nam także powłóczyć trochę po Bieszczadach, Słowacji, Przemyślu. Poznaliśmy kilku tzw. "zakapiorów bieszczadzkich", czyli ludzi, którzy porzucili różne strony Polski i zamieszkali w Bieszczadach, gdzie zaczęli wszystko od nowa, a najczęściej są artystami. Malują, rzeźbią, piszą poezje, śpiewają. Są fantastyczni, spędziliśmy z nimi sporo czasu, bo nadają na tych samych falach!:) Kiedy spojrzeliśmy na nasze wspólne 20 lat - poczuliśmy się trochę jak ich przyrodnie rodzeństwo - jak "zakapiory mazurskie", czy raczej warmińskie.
A propos - dziękujemy za pamięć i życzenia z okazji naszej skromnej, 20-tej rocznicy ślubu!!!! U schyłku wakacji udało się nam także odwiedzić Bocianów i Czerwonych. Wybraliśmy się wspólnie na Mistrzostwa Śląska w Ujeżdżeniu (Zbrosławice, 1-2 grudnia). Mam nadzieję, że w naszym województwie w końcu takie zawody też wejdą do stałego kaledarza. Widzieliśmy bardzo różne technicznie przejazdy. Największą radość sprawiły nam występy Żanety Skowrońskiej na jej dwóch nowych koniach. Przejazdy te komentował Pan Andrzej Sałacki. O tej porze w zbrosławickiej hali bardzo smakowało nam też grzane piwo!:) Znów się dzieje na naszej wsi spokojnej, wsi wesołej!:) Dzieje się i dobrze, i niedobrze. Od razu zacznę od najgorszej informacji, abym mogła też cieszyć się pisząc dla Was. W środę 7 listopada odszedł na wiecznie zielone pastwiska Tabasco. Ten zaledwie póltoraroczny konik miał tylko jeden miesiąc szczęśliwego życia - dopóki jego własna matka (Tuluza) nie kopnęła go w kręgosłup na wys. kości krzyżowej. Od tego czasu stał się końskim inwalidą. Mimo wszelkich sposobów leczenia i rehabilitacji jego stan ustabilizował się na etapie - duże trudności w poruszaniu się. Tej nocy konie z powodu śniegu pierwszy raz nie wyszły na pastwisko, a Tabasco połozył się w samym narożniku biegalni. Prawdopodobnie przy próbach wstawania doszło do skrętu jelit. Odszedł od nas tak cicho, jak żył, jego rodzeństwo rankiem przed pójściem na pastwisko żegnało się z nim na zawsze... 3 listopada (w sam Dzień świętego Huberta) odbył się kolejny, czternasty HUBERTUS w naszej stadninie. Był bardzo udany, chyba jak do tej pory najliczniej obstawiony zarówno jeźdżcami (ponad dwadzieścia koni) jak i kibicami. Na wozie towarzyszącym jeźdżcom, którzy wyjechałi na cross - ledwie zmieścić=ł się Tadziowy z akordeonem:))) Siedziało nas tam chyba z 50 osób, na szczęście ciągnął nas jeden z naszych Lamborgini, a nie konie!:)) Zabawa była przednia, bo i towarzystwo doborowe - sami "zatwardziali" Kierzbuniacy i nowe kierzbuńskie rybki, nie zabrakło naszych przyjaciół z dalszej i bliższej okolicy. Zabrakło tylko jednego - Ogniskowego. Gdyby żył, na pewno bawiłby się z nami. Lisicą poraz n-ty była doskonała Elżbieta Szaflicka z Punią w roli luzaczki. Niestety, zaślepiona chyba planowanym ślubem - nie zauważyła Andrzeja ani Honora i - podobnież (według jego relacji) wpadła mu w ręce!:)))) Nie miał wyjścia, złapał Lisicę. Dość szybko więc zakończyłaby się pogoń, ale dobrotliwy Król Polowania Andrzej Ciesielski ogłosił, że chce wyłonić vice-Króla... I tak po następnej porcji zaciętej pogoni vice-Królem Polowania została Punia, Natalia Akus. Wszyscy jeźdźcy zostali udekorowani pamiątkowym flot's, a Król otrzymał zwyczajowe trofeum - skórę lisa.
W domu czekały już na nas zastawine bigosem i kiełbaskami stoły. Bal Hubertusowy z wykupywaniem fantów i Koronacją Króla Polowania odbył się tradycyjnie wieczorem, kiedy wszyscy juz nabrali sił po krótkiej drzemce. Przy wykupywaniu fantów śmiechu jak zwykle co niemiara!:)) W końcu w sądzie zasiadła Wielka Trójca - Jola, Wiolka i Mariolka!:) A potem... Król Polowania wylądował w stawie za domem! Przyzwoitych i dobrych jakościowo zdjęć z imprezy więcej nie mam, więc ich nie zobaczycie!:)) Chyba, że na żywo w przyszłym roku!:) Tuż przed Hubertusem przyszło nam pożegnać się z Sierżantem, którego sprzedalismy 2 października. Przyjechała po niego cała eskorta - Małgosia z Rodzicami i przyjaciółką Madzią. Z ciężkim sercem sercem, ale bez żalu (aby nie zapeszyć!!!! Pożegnalismy się z naszym ukochanym misiem... Wiemy, że będzie miał z Małgosią bardzo dobrze, że da jej mnóstwo radosci. Jemu będzie brakowało na pewno kumpli na pastwisku, ale - przecież będzie nas odwiedzał na wakacje! Małgosiu z Sierżantem - niech Wam się wiedzie!!!!! 31 października dołączył do kierzbuńskiego stada Goraj. Jest 3,5 letnim wałaszkiem, półkrwi arabskiej. Jego właścicielami są Dorota i Krzysztof, mieszkańcy Wójtowa tuż pod Olsztynem. Przyjeżdżją badzo często do swojego pupila i zamierzają sprawić mu nową koleżankę lub kolegę..
Goraj szybciutko zaprzyjaźnił się z Amosem, swoim równolatkiem, który niespełna 3 tygodnie wcześniej również dołączył do grona naszych pensjonariuszy. Właścicielką Amosa jest Ula, studentka Uniwesytetu Warm-Mazurskiego. Chłopaki szybciutko się zaprzyjaźniły i ochoczo dołączyły do towarzystwa pastwiskowego!:)))
19 października (zamiast 20-tego) świętowaliśmy x-te urodziny Babci Halinki. Babcia przygotowała prawdziwą ucztę dla podniebienia i oczu. Dosłownie nie mozna było oderwać od tych smakowitosci ani oczu, ani tym bardziej sztućców. Właśnie - sztućców... Były one przytwierdzone do stołów łańcuszkami, jak to drzewiej bywało!:))) Było wspaniale i ciepło, choć niestety nie cała rodzinka kierzbuńska się zebrała. Niech żałują Ci, których zabrakło, bo na samą myśl o tej goloneczce czy babcinej nalewce wiśniowej - robi się tak jakoś błogo w brzuszku! W połowie października mieliśmy przyjemność wraz z Waldkiem i jego Rodzinką goscić na wernisażu prac Zygmunta Drońskiego. Przede wszystkim bardzo się nam podobały te prace, ale ponadto zobaczylismy też nową twarz Zygi (tzn. profesora Z. Drońskiego). Otóż okazało się, że nasz parkurmajster, kompan do najlepszej zabawy przy okazji wszelkich jeździeckich imprez - jest również profesorem!:))) Gratulujemy Zygmuntowi tak pięknego wernisażu, no i talentu!!!! Brawo Zyga! Witajcie po przerwie!:)) Tyle się znowu dzieje, że nie nadążam Wam tego należycie opisać. Poczekajcie na zdjęcia. Więc teraz napiszę w punktach to, co pamiętam, i powoli będę to rozwijać.
III turnus obozu jeździeckiego. Znowu zjechało mnóstwo "starych" i także nowych obozowiczek i obozowiczów!!!:))) Chłopców było aż 6-ciu! Kadra wychowawcza tym razem już znana (P. Amelka i P. Ilona) oraz P. Michał stanęli na wysokosci zadania. Zresztą z taką ekpą młodzieży, jaka do nas przyjechała, to każdy chciałby pracować!:)) Widac to na zdjęciach z obozu - mały wybór do wglądu!:))
Na koniec przeprowadziliśmy ankietę wśród obozowiczów. Hm, wnioski oczywiście wyciągniemy - żelki w barze już będą, natomiast libacji alkoholowych jako dodatkowych atrakcji - raczej nie przewidujemy!!! Wyniki ankiety są dla nas bardzo cenne i budujące, dziękujemy za wszystkie opinie!:))
Obozowe Zawody w Ujeżdżeniu -
Obozowe Zawody w Skokach -
W konkursie wystartowało 10 par, pozostałe osoby to: Ewa Rogalska i Talent, Małgosia Konecka i Tango, Paulina Żurek i Tradycja, Magda Niklewska i Talent, Sandra Kerner i Tango, Olek Szczypek i Tradycja.
II turnus obozu jeździeckiego. Znowu zjechało mnóstwo "starych" i także nowych obozowiczek i obozowiczów!!!:))) Chłopców było aż 6-ciu! Kadra wychowawcza tym razem już znana (P. Amelka i P. Ilona) oraz P. Michał stanęli na wysokosci zadania. Zresztą z taką ekpą młodzieży, jaka do nas przyjechała, to każdy chciałby pracować!:)) Widac to na zdjęciach z obozu - mały wybór do wglądu!:))
Na koniec przeprowadziliśmy ankietę wśród obozowiczów. Hm, wnioski oczywiście wyciągniemy - żelki w barze już będą, natomiast libacji alkoholowych jako dodatkowych atrakcji - raczej nie przewidujemy!!! Wyniki ankiety są dla nas bardzo cenne i budujące, dziękujemy za wszystkie opinie!:))
Obozowe Zawody w Ujeżdżeniu -
Obozowe Zawody w Skokach -
W konkursie wystartowało 10 par, pozostałe osoby to: Ewa Rogalska i Talent, Małgosia Konecka i Tango, Paulina Żurek i Tradycja, Magda Niklewska i Talent, Sandra Kerner i Tango, Olek Szczypek i Tradycja.
8 sierpnia, w samo południe - odbył się w naszej stadninie pierwszy egzamin na Brązową Odznakę PZJ. Egzamin rozpoczął się próbą ujeżdżenia, po niej następiła próba skokowa a na końcu na delikwentów czekały pytania z teorii. W Komisji Egzaminacyjnej zasiedli Panowie: Antoni Pacyński i Józef Zagor. Do egzaminu przystąpiło ostatecznie (po wielu rezygnacjach) 11 osób, z czego 9 zaliczyło egzamin w całości, natomiast dwie osoby czekają poprawki (1 osoba nie zaliczyła ujeżdżenia i skoków i teorii, jedna - nie zaliczyła tylko teorii). Diabeł, tj. egzaminatorzy okazali się nie tacy straszni, jak ich malują!:))) A oto szczęśliwe osoby, które zdobyły odznakę:
Wiem, wiem, że czekacie na newsy. I - oto są!:))) Nazbierało się tyle wydarzeń, że ciężko mi je było opisać. Konkurs Imion 2007 już dawno rozstrzygnięty, choć nieogłoszony!:)) Wyniki:
Uprzejmie informujemy, że 9 lipca, po dwóch latach starań - wreszcie uzyskaliśmy Certyfikat Polskiego Związku Jeździeckiego, na razie III kategorii, ale mam nadzieję tylko do jesieni. Jesienią właśnie PZJ powinien do końca uznać kwalifikacje Andrzeja - instruktora sportu i przyznać naszemu ośrodkowi II klasę. Zorientowani wiedzą, że do tej pory kwalifikacje instruktorów sportu, którzy egzamin zdali nie przed PZJ, lecz komisją państwową - były uznawane przez Państwo polskie i świat, ale nie przez PZJ!:))) Obecnie (do 29 lipca) trwają wczasy w siodle - oferta dla rodzin z dziećmi, jeśli takowe posiadają!:))) Jest wesolutko, nie ma ciszy nocnej, a każda pogoda - jest dobra!:))) Na prawdziwym pławieniu jeszcze nie byliśmy, za to odwiedzamy Pana Matyska i śpiewamy piosenki ułańskie, Lou na swoim juz Lubczyku i Andrzej na swoich sportiwnych koniach - wywijają lancai!:)))) 15 lipca podczas Zawodów Ogólnopolskich w Gałkowie nasza zawodniczka i była Pani Trener - Małgorzata Guślakow - uczestniczyła w konkursie póby bicia rekordu na wysokość i skoczyła wysokość 185cm. Gratulacje Gosiu, super się spisaliście!!! Żałujemy, że nie widzieliśmy i tym samym nie kibicowaliśmy! 12 lipca stało się, to nieuchronne - Lubczyk zmienił właściciela. Od kiedy się urodził był ulubieńcem Unki. Ostatnimi czasy sprawiał wrażenie dawno sprzedanego konia!:))) I Unka i Mały Lou mówili o nim: "mój Lubczyk", a Lou: "mój Lubunio". W czwartek 12.07 wykąpany, nabłyszczony, przystrojony w koreczki, nauszniki i kokardy Lubczyk oficjalnie stał się koniem LouBegów. Odtąd będzie koniem kawaleryjskim - po wakacjach w Kierzbuniu zacznie treningi w Szwadronie Ochotniczym w Starej Miłosnej... Wszystko co dobre - ma swój koniec. 1 lipca 2007 poraz ostatni uczestniczyliśmy we Mszy Świętej odprawianej przez naszego wspaniałego Proboszcza - Księdza Leszka Kuriatę. Polało się morze łez, przez pamięć przemknęły te wszystkie cudowne chwile, jakie zdarzyły się za jego sprawą. Nie tylko te wielce znaczące - komunie naszyc dzieci czy chrzty, śluby, bieżmowania naszych Gości... Dla nas ważne było, że Nasz Ksiądz jest, po prostu jest i że zawsze mozna było do niego przyjść i czerpać z jego źródła optymizmu i wielkiej serdeczności. Będzie Go nam bardzo brakowało, od teraz zacznie się całkiem nowa era w naszym życiu - bez Księdza Leszka. Cieszą się natomiast Bajerowie, ponieważ to właśnie w ich parafii (Bartąg) będzie teraz proposzczował Ks. Leszek. 20.06 godz. 23.10 narodzł się Horacy, syn Hiszpanki i Glousnisa xx. Jest gniady ogromny, mimo wzrostu bardzo prawidłowo zbudowany. Przyjaźnie nastawiony do człowieka, luby być dotykany i głaskany. Jego Matką Chrzestną jest Ania Ciesielska 24 czerwca rozpoczęła się nowa dekada w życiu Andrzeja - skończył 40 lat!:))) Podobno dopiero po 40-stce zaczyna się życie, więc z całkowitym spokojem i pewną dozą ciekawości przyjęliśmy to wydarzenie. W prezencie na ten jubileusz Andrzej otrzymał lancę. Z lancą tą jeździ teraz po placu, a konie bardzo ją polubiły - Riwiera np. jest dużo spokojniejsza, gdy Andrzej wywija lancą, niż gdy jeździ bez niej!:)) W dniach 25 czerwca - 8 lipca trwał I turnus obozu jeździeckiego. Zjechało mnóstwo "starych" i także nowych obozowiczek. Dwie nowe wychowawczynie (P. Amelka i P. Paula) oraz P. Michał (wychowawca) byli świetni - mimo niemal ciągłego deszczu dzieciaki nie miały kiedy się nudzić!:))) Powstało mnóstwo prac plastycznych, a konkursów nie zliczę!:)) Najważniejsze dwa to oczywiście konkurs ujeżdżenia i skoków: Obozowe Zawody w Ujeżdżeniu -
Obozowe Zawody w Skokach -
W tym roku przyjęlismy na czas wakacji pewna sympatyczną pannę Anię, której zadaniem jest m.in. pomoc naszym Gościom w stajni przy siodłaniu i czyszczeniu koni. Praca Ani jest dużym ułatwieniem zwłaszcza dla dzieci na obozie. Oczywiście nie tylko - mnóstwo osób spędzających u nas wczasy w siodle również korzysta z pomocy Ani. Uwielbiają ją dzieciaki, które spacerują na Billim. Ania przyprowadziła na ten okres swoją klacz Megi do naszego pensjonatu i w wolnych chwilach mozna ją zobaczyć także w siodle!:)) Megi zintegrowała się na pastwisku z naszymi końmi - myślę, że będzie miło wspominać wakacje w Kierzbuniu! 22 -24 czerwca wybraliśmy się na rajd w doborowym towarzystwie, a mianowicie - pojechała kadra warszawskiego AKJ sprzed paru lat oraz... 3 dziewczyny z agencji. W sumie 11 osób. Pogoda nam dopisała, trasa prześliczna - lasy, jeziora, pagórki, od czasu do czasu jakiś wiejski sklep... Wszyscy spisali się ze swoich zadań na medal. Nie było żadnych ekstremalnych upadków ani historii. Jedna tylko straszna sarenka i bardzo straszny samochód w lesie przestraszyły koniska, a szczególnie Tangusia. 26 czerwca ok. godz. 2.30, urodziła się Roskoszna, córka Romy i Kreola. Jest rzeczywiście roskoszna i prześliczna, jak jej mamusia, imię dopasowane optymalnie!:))) Podobnie jak Roma jest kasztanką, ma dwie białe skarpetki z tyłu i dużą gwiazdę na pyszczku. Jest bardzo prawidłowo zbudowana i odzieczyła po mamie doskonały, wyniosły ruch. To prawdziwe cacuszko!:))) Matką Chrzestną Roskosznej jest Paulinka (tupaula). Gratuluję - zarówno Chrzestnej Mamie, jak i jej chrześniaczce!:)))) 12 -21 czerwca w naszej stadninie gościliśmy poraz kolejny plener malarski, którego komisarzem był Krzysztof Cekała. Plener liczył 6 osób, z których 3 osoby były dla nas nowe. Powstały bardzo zróżnicowane prace - oleje, akwarele, pastele. Również tematyka i konwencje były różne. Prace te zobaczycie wkrótce na ścianach, sami więc ocenicie, czy plener był udany!:))) W każdym razie spędziliśmy razem z artystami - ludźmi z innego świata - bardzo owocnie czas, który jak wiecie był trudnym dla nas czasem. 14 czerwca po ciężkiej chorobie aczkolwiek niespodziewanie odeszła od nas Danusia Karbowska, znana Wam jako wychowawczyni naszych turnusów dla młodzieży, nam znana jeszcze blizej. Danusia była człowiekiem, jakiego chciałoby się spotykać zawsze i wszędzie na swojej drodze - zawsze pozytywna, empatyczna, uśmiechnięta, dla każdego miała dobre słowo. Nie musiała zresztą nic mówić, by czuć się w jej towarzystwie bardzo dobrze, miło i bezpiecznie. Taką Ją będziemy pamiętać! Pożegnamy Danusię na cmentarzu w Mikołowie, w poniedziałek 18 czerwca o godz. 10.00. 11 czerwca ok. godz. 20.30, kiedy to z naszą przyjaciółką Moniką regenerowałyśmy się w saunie - przyszedł na świat trzeci syn Wenus. Jak każdy z jej synów jest jasnym rudzielcem, mocno malowanym na pyszczku, za to nóżkę białą ma tylko jedną, prawą tylną. Jego ojcem jest Kreol, też malowaniec, jeśli pamiętacie. Przez cała noc czuwałam, czy aby wenusowe maleństwo robi kupkę, i teraz po całej dobie z radoscią mogę Wam Kochani przekazać - ogierek robi kupkę!:))) Bardzo duzo pije i nie boi się człowieka. Wenus oczywiście znów jest troskliwą, szczęśliwą mamą... Przyjemnie na nie popatrzeć na wybiegu! 10 czerwca Andrzej z trójką koni: Lubczyk, Riwera i Finezja - wybrał się na Memoriał doc. Stanisława Wadowskiego w Olsztynie. Konie dały z siebie wszystko, a na wynikach zaważyły czynniki "niekońskie". Najlepszy wynik osiągnęła Riwiera: pierwsze miejsce w klasie P (konkurs zwykły). Jest to kolejny ogromny sukces tej pary! Finezja startowała w konkursie dwunawrotowym Memoriałowym. W pierwszym nawrocie miała 4 pkt za woltę. W drugim, trudniejszym miała czysty przejazd i drugi czas, ale niestety te 4 pkt przeszły również do wyniku II nawrotu. Szkoda! Lubczyk też był w bardzo dobrej formie, jednak okazało się, że po wyciągnięciu z koniowozu nie było juz czasu na rozprężenie, co zaowocowało zrzutką w klasie L. W klasie LL natomiast Andrzej przedobrzył - spóźnił się o 0,08sek.:)) W tym miejscu należą się podziękowania ekipie luzaków: Paula, Julita i Sebastian stanęłi na wysokości zadania, dzięki czemu starty na trzech koniach poszły całkiem sprawnie!:) Z prawdziwą przyjemnością chcę Wam, Kochani Kierzbuniacy oznajmić, że znalazłam w Koniu Polskim kawałek Kierzbunia!:)))) Ela Jaroszewicz wygrała konkurs na "Foto miesiąca". W czerwcowym numerze znajdziecie fotografię jej autorstwa pt: "Skubiąc trawę". Na tym niebanalnym zdjęciu jest kawałek Hispano i ? Może Luna? Gratulujemy serdecznie Eli!!!! Może i w tym roku podczas wakacji uda się zrobić jakąś super ciekawą fotkę?:))) 6 czerwca przyjechał na wakacje / rekonwalescencję Matador, piękny, siwy wałach po Machandlu. Matador mieszkał już kiedyś przez blisko dwa lata w Kierzbuniu, dopóki jego właściciel nie wyprowadził się z Mazur do stolycy. Teraz - wrócił i wszystko poznał!:)) Momentalnie zaprzyjaźnił się z Husarią i Europą oraz ze starymi znajomymi z pastwiska. 4 czerwca ulegliśmy prośbie Adasia Jaworskiego, który stracił swojego pierwszego konia, a ojca wielu naszych koni - Satyra. Adaś wraz z Julią chcieli mieć klacz po Satyrze. Cóż, oddaliśmy im naszą kochaną, śliczną Aluzję, w zamian przyjęliśmy Europę. Aluzja będzie mieszkała 4 km od nas, będziemy ją często odwiedzać podczas terenów!:) O Europie mogę powiedzieć niewiele - jast w połowie ślązaczką, w jednej czwartej folblutką i w jednej czwarej wielkopolanką. Rosła, gniada, pięcioletnia klacz, przygotowana pod siodło. Postaram się zrobić jej fotkę!:)) 2-3 czerwca rozegraliśmy w Kierzbuniu dwudniowe Regionalne Zawody w Skokach przez Przeszkody. Zawody te były bardzo interesujące. Upadków z konia było ok. 10, na szczęście zniszczony jest tylko mur, nikomu nic się nie wydarzyło!:)) Był to bardzo udany występ naszego klubu. Andrzej startował na 4 koniach: Lubczyk, Luna, Riwiera i Finezja. Każdy z nich zdobył puchar, w tym Finezja i Lubczyk po dwa, czyli w sumie 6 pucharów:))) Lubczyk: sobota: Im. w LL i 7m w L, niedz.: 19m. w LL i & w kl. L; Luna: sob: IIm. w kl. LL i 13-20 w L, Finezja:sob: IIm. w kl. P i Im. w kl. N, w niedzielę Andrzej pomylił trasę w N, w P jechał bardzo dobrze i równo, choć wolno: (5m). Najbardziej jesteśmy szczęśliwi z niedzielnego II miejsca w klasie L na Riwierze i również bardzo dobrego jej przejazdu w kl. P (niedziela, z jedną zrzutką). Riwiera wreszcie zaczyna współpracować. Bardzo dobrze wypadli również inni zawodnicy naszego klubu: Ania Giedryś (6m. w kl. L niedz), Henryk Hołowaczyk (4m. w kl. L niedz.), dwie debiutujące w naszych barwach nowe zawodniczki: Kamila Łazarewicz i Joanna Kochańska (zdobyły III miejsca w kl. LL sob. i niedz.) oraz kończąca jazdę w naszych barwach Karolina Moździara na swym wieloletnim towarzyszu - Apaczu (II m. w kl. L sob.). Życzymy Wam dalszego rozwoju i wielu wielu sukcesów w nowym klubie!!!:)) Ze snu zimowego przebudzili się również Helena Wilczyńska (ładne, czyste przejazdy na Harfiarzu w kl. L i P) oraz Adam Jaworski na Kanadzie i Abakusie (LL - 6 i 7m). Wreszcie, mam nadzieję, że od teraz będziemy Was częściej widywać na hipodromach!:)) Szczegółowe wyniki tutaj!!! Ogólnie więc zawody bardzo udane, a tymczasem w sercu nadal smutno... Ciężko jest pogodzić się z wydarzeniami ostatnich tygodni... 31 maja uczestniczyliśmy w uroczystościach pogrzebowych naszego przyjaciela Artura Ogniskowego. Zebrała się spora grupka Kierzbuniaków: Bocian, Gosia Adwokat, Kasia, Mariolka ze Sławkiem, no i my z Babcią Halinką i Dziadkiem Zenonem. Zabraliśmy z sobą również Honora, jednego z ulubionych koni Ogniskowego. Na Honorze Artur pojechał w swój ostatni w Kierzbuniu teren... Mimo tłumu, jaki żegnał Ogniskowego udało się nam również wraz z koniem uczestniczyć w uroczystościach. Poprosiliśmy również trębacza o zagranie pieśni "Jak tam na wojence ładnie"... Złożyliśmy wspólny wieniec, od wszystkich przyjaciół z Kierzbunia... Myślę, że Ogniskowy byłby z nas zadowolony... Nie wszystkim udało się dotrzeć na tę uroczystość, ale wiem, że byliście z nami duchem. Postanowiliśmy wspólnie, że trzydniowy rajd 14-17 czerwca będzie Rajdem ku pamięci Ogniskowego. Nie pamiętam Jego miny kiedy się nie śmiał. Wiemy, że najchętniej usłyszałby nad swoim grobem "Znałem Cyganeczkę Zosię "... Jak pięknie powiedziała Gosia: "On żył, by wszyscy wkoło się cieszyli i śmiali". Takiego Go będziemy pamiętać i starajmy się być choć troszkę tak bardzo radośni, jak On. Nasz przyjaciel Artur Narkowicz, zwany przez wszystkich Ogniskowy - nie żyje... Zmarł tragicznie w miniony, bardzo pracowity dla nas weekend (26-27.05). Nurkował w Bałtyku w okolicach Helu, zwiedzał wraki statków, nie wypłynął już żywy... Będzie nam go wszystkim bardzo, ale to bardzo brakowało. Był człowiekiem z sercem na dłoni, a swoją energią życiową mógłby obdarować całą Warszawę... Już nigdy nic nie będzie tak samo. Żegnaj Ogniskowy, na zawsze pozostaniesz z nami, w naszej pamięci. Odszedłeś zbyt szybko Dalszym ciągiem czarnej serii jest ojciec wielu naszych koni - Satyr. Również w miniony weekend, w sobotę rano padł na skręt jelit. Jego właścicielem przez długie lata był Adaś Jaworski, nasz sąsiad zza lasu. Odwiedzaliśmy często Satyra jadąc w teren. Już nie zobaczymy go na jego wybiegu... 26-27 maja, kiedy to nie wiedzieliśmy nawet jeszcze, że opuścili nas tak niespodziewanie Ogniskowy oraz Satyr - gościliśmy u siebie grupę lekarzy weterynarii z rodzinami, a jednocześnie Andrzej i inni klubowicze startowali na zawodach w Radowstach. Andrzej na Finezji wygrał kl. P i N w sobotę, w niedzielę był II w N. Karolina na Apaczu również odnotowała sukcesy: wygrała w sobotę kl. L, w niedzielę była II w L . Upał był straszliwy, padło koło w koniowozie, ale przybyło pucharów na pólkach kierzbuńskich klubowiczów. Niestety nie mam dziś dla Was dobrych wiadomości... Synek Niciary po całodniowej prawie reanimacji - zakończył swoje króciutkie życie. Nie miał nawet 24 godzin. Przyczyną było zatrzymanie smółki, być może również konflikt serologiczny. Ogierek był piękny, kary z siwymi brwiami... Bardzo cierpiał. 22 maja o godz. 21.15 urodził się czwarty w tym roku ogierek - syn Niciary. Od kilku dni Niciara cały czas wyglądała, jakby WŁAŚNIE ZA CHWILĘ miała się wyźrebić... Na szczęście spacery w środku nocy w związku z tym, że urodziła - wreszcie się skończyły!:) O źrebaczku więcej jutro, na pewno zobaczycie też zdjęcie. 19-20 maja zgodnie z planem wzięliśmy udział w Regionalnych Zawodach w Skokach w SO Kętrzyn. Andrzej na Finezji i Honorze - po dłuższej przerwie w treningach - nie zdobyli bardziej liczących się miejsc, zdobyli natomiast nowe doświadczenia. Podobnie zawody przebiegły dla Karoliny na Apaczu. Natomiast Ania Giedryś na Apaczu zdobyła upragnioną licencję, gratulacje Aniu! Na zdjęciu obok z Finezją jest nasza luzaczka - Paula Sidor, towarzyszka wielu ostatnich i mamy nadzieję również przyszłych zawodów!:))) Wydaje mi się, że w natłoku informacji umknęła nam jedna - dość istotna - zmieniliśmy trenera. Obecnie naszym trenerem - jest Pan Tomasz Strumiłło oraz trenerem koordynatorem Pan Antoni Pacyński. Jesteśmy bardzo zadowoleni z owocnie zapowiadającej się współpracy!!! 20 maja przyszła w pensjonat nowa mieszkanka Kierzbunia - kasztanowata, malowana Husaria. Przyjechała ze swoją właścielką Oliwią i jej Tatą. Husaria ma 5 lat, jest śliczna. Podobno ma dość powolny temperament. Na razie biega po osobnym wybiegu, co zresztą bardzo interesuje stojącą na pobliskim wybiegu Agatę, no i nasze dwa chłopaki, które zostawiliśmy ogierami i w związku z tym również chodzą na osobnym wybiegu (Histillo i Walentino). Właściwie nie "chodzą" - tylko - "bawią się w dwa ogiery", to bardzo widowiskowa zabawa!:)) Wiadomość z ostatniej chwili: 19 maja o godz. 23.30 Harmonia urodziła ogierka - jest bardzo duży, rudy, ma na lewej tylnej dużą białą skarpetę, a na pyszczku rozległą, krzywą "gwiazdę" i na nosku po lewej stronie maleńką białą kreseczkę:)) Harmonia bardzo go strzeże na wybiegu, ale i tak dal się pogłaskać!:) Wiemy już jak będzie miał na imię i kto w związku z tym jest Rodzicem Chrzestnym, ale ogłosimy to może razem z innymi źrebiętami? Tyle czasu upłynęło, tyle się wydarzyło od czasu tragedii z Hariną, a nadal wszystko jest takie... brak słów... Roczniaki powolutku dochodzą do siebie, zaczynają wychodzić ze swojej biegalni, jednak tam nadal czują się najbezpieczniej. Wiem jednak, ża są tacy, co czekają na newsy i chcą dać imiona naszym nowym źrebaczkom!:) Dlatego zebrałam siły i po miesięcznej przerwie piszę, pozwólcie, że potrwa to kilka dni! Na razie niektóre wydarzenia tylko zasygnalizuję. Niniejszym ogłaszam: KONKURS IMION 2007 - dla tegorocznych źrebaczów. Potrzebne są piękne imiona dla:
16 mja o godz. 23.00 Epifora urodziła ogierka. Jest bardzo urodziwy, silny. Gniady, z delikatną gwiazdką i strzałeczką na pyszczku. Epiforze od kilku dni już ciekło mleko po nogach, baliśmy się, że również urodzi na pastwisku, ale wyczekała. 14 maja urodziły się dwa źrebaczki - najpierw w nocy (na pastwisku!!!!) Tuluza urodziła klaczkę, a kilkanaście godzin później (18.15) - Tabaka urodziła ogierka. Poród Tabaki jest obfotografowany. Na razie źrebaczki są bezimienne... Klaczka prawdopodobnie będzie siwa (póki co - gniada, z siwymi włoskami na powiekach), natomiast syn Tabaki jest kasztanowaty, z podobną do ojca (Kreol) odmianą na pyszczku i białymi skarpetkami na tylnych nóżkach. Obydwa żrebaki poprawne, wesołe. Chodzą w ciągu dnia na kawałku pastwiska-rozprężalni, w nocy bezwględnie siedzą w stajni... 1 maja wydzierżawiliśmy na rok Fryderyka. Jego nową "prawie" właścicielka jest Justyna, entuzjastka ujeżdżenia, która z zapałem pobiera indywidualne lekcje na moim ukochanym księciu. Adaś Ziółkowski, Lou Bega(Krzysztof Mijakowski) i Paweł Kowalik - występowali jako członkowie Szwadronu RP na centralnych uroczystościach 3-majowych w Warszawie. Jesteśmy z nich strasznie dumni. Na codzień w Warszawie trenują jazdę w szyku, jazdę z lancą, a już wkrótce także z szabelką. Marzenie Andrzeja, który urodził się zbyt późno (byłby oczywiście szwoleżerem). Wszyscy ogładaliśmy w przykurzonym, specjalnie wyciągniętym na tę okazję telewizorze relację z uroczystości, jednak najwięcej było w niej wystkiego oprócz naszych trzech bohaterów... Dłuuuugi weeeekend był rzeczywiście bardzo długi. Obfitował w mnóstwo wydarzeń - m.in. mieliśmy kilka tortów urodzinowych (nie wszystkie trafiły do żołądków..., co za ludzie!:)) i imprez urodzinowych i nie tylko. Imprezy przeplatały się wciąż z jazdami. Nie było żadnych widowiskowych upadków. Wogóle było ich mało. Najlepszą zabawą były "skrzaciki, wielkoludy i rycerze". Musicie spróbować, to bardzo proste. Na zdjęciach widzicie fragment naszej ulubionej piosenki w wykonaniu chóru na loży szyderców oraz czułe powitanie spóźnionych Gości!:))) W mało komfortowej sytuacji był nasz Wojtuś, który właśnie zdaje maturę... Nie dość, że 3 maja miał kolejne (19????, nie może być!) urodziny, to akurat w środku weekendu, 4 maja miał pierwszy maturalny egzamin. Hm, historia kołem się toczy synku, mamusia nie miała łatwo, i Ty też nie masz!:)
21-22.04 - zorganizowaliśmy pierwsze w tym roku zawody w Kierzbuniu. Andrzej jechał na czterech koniach (Honor, Alfred, Finezja i Riwiera), przez całe zawody praktycznie przesiodłując konie... Mimo wszystko jednak wygrał w niedzielę L (na Alfredzie) i N (na Finezji). Puchary wręczał Burmistrz Barczewa, Pan Lech Nitkowski, wielki przyjaciel jeździectwa w naszej gminie. Na więcej szczególów musicie poczekać. Mamy w pensjonacie (na ok 2 miesiące) Agatę, zimnokrwistą kobyłkę, która uczy się jazdy wraz ze swoim właścicielem. Agata chodzi na osobnym wybiegu, jest piękna, ogromna i przestawia ogrodzenia!:))) Pod siodłem chętna do współpracy, leśniczy (właściciel) będzie miał z nią sporo radości. Na obrazku obok - Agatka z Andrzejem przed terenem w towarzystwie Sierżanta i Pauli (naszej praktykantki). Sierżant wgląda przy Agatce jak jej roczny synek!:))) 13-15.04. - Halowy Puchar Polski w Dąbrówce -startowali: Gosia, Andrzej, Riwiera i Finezja Święta Wielkanocne rzeczywiście dodały nam siły. Dostaliśmy od Was nasi Goście i czytacze tyle ciepła... Dziekujemy, że jesteście przy nas w takich chwilach. Po tym, co się wydarzyło ostatnio - te życzenia, które chcemy Wam złożyć - nie zabrzmią banalnie... Drodzy Kierzbuniacy - nie dałam rady wysłać Wam tradycyjnych świątecznych kartek kierzbuńskich, przyjmijcie więc życzenia elektroniczne: rodzinnych, dających siłę Świąt Wielkiej Nocy Wiem, że czekacie na newsy, ale jak ja mam napisać o tym, co się stało???... Wydarzenia ostatnich dni przewróciły nasz świat do góry nogami. Przeżyliśmy horror... Zawody ogólnopolskie, które miały być tak ważne dla nas, dla Andrzeja i Finezji - straciły kompletnie znaczenie, były tylko dodatkowym problemem. W czwartek na wieczorne karmienie nie mogliśmy zgonić z pastwiska roczniaków. Jak się okazało - przerwały ogrodzenie i uciekły. Natychmiast zaczęliśmy je lapać, jednak one na widok człowieka, konia czy samochodu reagowały paniczną ucieczką. Kilkukilometrowy galop asfaltem 10 roczniaków w jednym szeregu... Staranowane dwa samochody, po których przebiegły... Tak złapaliśmy pierwszego źrebaka - Romantyka, po skoku na maskę golfa czy poloneza. Jedna ekipa transportowała Romantyka do stajni, druga goniła źrebaki, które pogalopowały DALEJ ASFALTEM do Kieźlin, tuż pod Barczewem. Tam udało się nam złapać i zabezpieczyć kolejne dwa konie - Pandorę i Tabasco. Reszta... pogalopowała z powrotem na Leszno. Do 3 w nocy kluczyliśmy za nimi po lasach, aż dokumentnie zniknęły nam z oczu. W lesie pozostało 7 źrebiąt. Ponowne poszukiwania rozpoczęliśmy następnego dnia o 5 rano. W taki sposób funkcjonowaliśmy aż do poniedziałku. W piątek Andrzej nie pojechał na zawody, a po całym dniu tropienia dopiero tuż przed zmrokiem mignęły nam w lesie. W sobotę i niedzielę - w przerwach między konkursami na pobliskich zawodach - zdołaliśmy jeszcze złapać Talizmana z Sympatią oraz samotnie błąkającą się, przerażoną Epokę. W poniedziałek o świcie znalazłam zwłoki Hariny. Były świeżo rozszarpane przez wilki. W 3/4 zjedzone. Jeszcze nie ostygły. Wszędzie naokoło ślady walki. Potwierdzili to leśnicy, myśliwy, lekarz weterynarii. Ale Harinie nikt już nie zwróci życia... Na szczęście ostatnie trzy źrebaki też zdołaliśmy doprowadzić do stajni, są już bezpieczne! Są to; Lawenda, Hispano i Atrakcja. Harina była najmłodsza ze wszystkich roczniaków... Chcemy bardzo gorąco podziękować wszystkim osobom, dzięki którym udało się nam wyłapać stado roczniaczków, a którzy zupełnie bezinteresownie włączyli się do tej akcji.
Jak napisałam - zawody ogólnopolskie u Robsona (30.03-1.04.2007), do których tak bardzo się przygotowywaliśmy - zeszły na ostatni plan. Tylko dlatego, że pomagała nam Paula i że Gosi Guślakow zależało również na starcie - Andrzej i Gosia wystartowali, co prawda tylko w sobotę i niedzielę. W sobotę Andrzej z Finezją wygrali N (na ok. 60 koni), w niedzielę z czasem krótszym od pierwszego czystego konia o 5 sekund i jedną zrzutką - zajęli 5-te miejsce w kl. N. W kl. C niestety nie poszło tak dobrze, z 13-toma pkt karnymi uplasowali się na przedostatnim miejscu. Gosia Guślakow na Riwierze startowała w kl. N - w sobotę miała 4 pkt i 31 miejsce, w niedzielę 16 pkt i 18-te miejsce. Podziwiałam Andrzeja, który startował po na wpół przespanowanych nocach, oczekując cały czas razem z nami na sygnał, że ktoś widział konie w lesie... 22 - 25 marca to jak wiadomo wielka impreza jeździecka na warszawskim Torwarze. Dzięki Lou, Unce, Bocianowi i całej rzeszy kierzbuniaków - poraz kolejny spędziliśmy razem wspaniały czas. Czas jeździecko-towarzyski. W odróżnieniu od następnego po nim tygodnia - radosny i szczęśliwy. 18 marca przyszedł na świat mój bratanek - Adaś. Jest zdrowy i bardzo duży i jak większość dzieci w naszej rodzince - ma mnóstwo włosów!:))) Adasiu witaj w naszej rodzinie!!! 16 marca jak co roku obchodziłam 18-te urodziny - i jak co roku był to magiczny dzień. Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy pamiętali!!:)) Największym prezentam dla mnie były przede wszystkim odwiedziny bardzo dawno nie widzianej w Kierzbuniu Niny, z całą ekipą fajnych ludzi. Było cudownie. Że nie wspomnę również o moim sąsiedzie ze wschodu, no i Ogniskowym!:)) 11 marca przyszedł do nas w pensjonat nowy koń - nazywa się Jaśnie Pan - i tak chyba będziemy się do niego zwracać!:))) Jest gniadym trzyletnim wałaszkiem, którego wszystkiego trzeba nauczyć. Jak na razie prawdziwy pieszczoch, chodzi na osobnym wybiegu i pewnie tak zostanie. Jego właściciele obecnie przebywają na obczyźnie. 10-11 marca startowaliśmy na zawodach w Dąbrówce. Pojechali: Andrzej z Finezją i Alfredem oraz Gosia z Riwierą, Karolina tymczasem pauzowała. Dobra passa nas nie opuszcza: Finezja i Andrzej zdobyli: w sobotę pierwsze miejsce w kl. P i N oraz w niedzielę... pierwsze miejsce w kl. C, przy czym był to konkurs dwufazowy - druga faza stała oczywiście na 140cm. Finezja z finezją i łatwością przebiegła wszystkie te konkursy. Już za trzy tygodnie ta para wystartuje w zawodach ogólnopolskich i mamy nadzieję, że zaprezentuje swoją doskonałą formę. Sędzia Główny zawodów - P. A. Pacyński nazywa Andrzeja "pogromcą parkurów", a Finezję ""wspaniałą Finezją". Miło!:)) Niestety - jak zwykle obyło się bez pucharów... Gosia i Riwiera są również zadowolone z zawodów - co prawda nie widać tego w wynikach, ale być moż już w następnych konkusach się to zmieni. Para odnalazła swoje tempo, Gosia pojechała bardzo dynamicznie i odważnie, czym mocno wzmocniła pewność siebie Riwiery. Ostatnimi czasy żyliśmy nieco po włosku. A to dlatego, że gościliśmy naszego dobrego znajomego - Włocha z Paryża - Gino Totaro. Gino oprócz tego, że jest Włochem, aktorem, bardzo ciepłym, niebanalnym człowiekiem - jest również wegetarianinem preferującym kuchnię włoską. Raczyliśmy się więc pastami, pizzą, bazylią, oczywiście winem i serem... A punktem kulminacyjnym był wero italiano obiad w wykonaniu samego Gino. Na prawdę - palce lizać!:)))) Tymczasem nadchodzi wiosna, a z nią mnóstwo radości, pracy, nowe plany, nowe źrebaczki itd. 16 - 17 lutego mocną ekipą i licznym serwisem pojechaliśmy na zawody w Dąbrówce Małej. Były i sukcesy, i porażki i całkiem ładne przejazdy, które jednak nie znalazły się w pierwszej trójce. Największe osiągnięcia miał Andrzej Ciesielski na Finezji - wygrał N w piątek i P w sobotę. Jechał też po zwycięstwo w N sobotnim, ale... źle wyuczył się trasy, więc został wyeliminowany!:))) Może i dobrze, bo byłaby to czwarta pod rząd N-ka wygrana przez Andrzeja u Robsona!:)) Alfred zaprezentował równe, bdb przejazdy, jednak każdy z jedną zrzutką. Honor ładnie pojechał w kl. L, a popisał się w P - przestraszył się strasznego plakatu na bandzie, więc na nic się zdały udane skróty - został wyeliminowany.
Gosia Guślakow na Riwierze - po bardzo długiej przerwie pojechała P i N. Pierwszego dnia nerwowo, jednak drugiego dnia zaprezentowały bardzo ładny zerowy przejazd w kl. P, niestey z przekroczoną normą czasu. Dodam, że Pan Marcin Pacyński ustawił dość trudne (kręte) parkury, przejazdów zerowych było bardzo mało
Z przyjemnością pragnę Wam zakomunikować, że dzięki kolejnym czystym przejazdom w klasie N - Andrzej zdobył II klasę sportową, co jak wiadomo otwiera przed nim możliwości startów w zawodach ogólnopolskich, w tym w kl. C. Minął spokojnie kolejny tydzień już nie tak całkiem Nowego Roku!:))) W tym tygodniu minęła też zima. Nie udało się stworzyć śniegowego źrebaczka, a bałwanica dawno już wsiąknęła w trawnik. Nasi wczasowicze zaliczyli tylko trzy spadowe, jeżdżąc praktycznie dwa razy dziennie - w terenie i na ujeżdżalni.. W sobotę 3 lutego wybraliśmy się na pierwszą rekonstrukcję bitwy pod Barkwedą koło Jonkowa - którą stoczył jakiś czas temu Napoleon z Rosjanami. Udało się uchwycić na fotografii moment wystrzału z armaty!:))
W niedzielę 4 lutego pojechaliśmy do zaprzyjaźnionej stajni Braci Romanowskich w Wozławkach. Oglądaliśmy trening Andrzeja na Finezji i Gosi na Riwierze, a trening prowadził Pan Marek Orłoś. Niestety zdjęć nie mamy, pozostały tylko wrażenia - bardzo profesjonalnego treningu i ślicznie wyremontowanego majątku Braci Romanowskich. 27-28 stycznia - to dla Andrzeja, a tym samym i dla nas - czas zawodów, w Dąbrówce Małej, "U Robsona". W sobotę Andrzej zabrał Alfreda i Finezję, w niedzielę Honora i Finezję. Karolina nie startowała. Zdjęcia naszym aparatem niestety wychodzą w warunkach halowych dość kiepskie, więc musicie się zadowolić opisem. Zawody wypadły rewelacyjnie. Sobota była mniej zadowalająca (pomylenie trasy, jakaś niepotrzebna zrzutka itd), jednak Andrzej zakończył dzień efektownie - wygrał kl. N (na Finezji). W niedzielę natomiast poszło dużo lepiej - lepiej pokazał się Honor, a Finezja z Andrzejem zajęli 3 miejsce w kl. P i znowu 1 miejsce w kl. N. Do zainteresowanych Finezją - to nie jest koń na sprzedaż!:) Niestety, znów nie mamy śladu wygranej, to kolejne wygrane konkursy bez pucharów... Dodam jeszcze, że w tym tygodniu zaczęła się u nas zima i jak zwykle zaskoczyła drogowców. Dojazd na zawody i powrót do domu to taki stres, że chyba zacznę zdawać prawo jazdy na przyczepę i ciężarówki, aby odciążyć Andrzeja!:))) Tymczasem zjechało się troszkę zimowych wczasowiczów - przed domem stoi już bałwanica, a dziś obok bałwanicy podobno powstanie śnieżny śpiący źrebaczek:))) 13-14 stycznia znowu upłynęły pod znakiem zawodów w Dąbrówce Małej. Tym razem nie było tylu spektakularnych wyników (Andrzej najlepsze miejsce miał III w kl. P na Finezji), co ostatnio, ale... nie zawsze można wygrywać!:)) Był to nasz pierwszy wyjazd koniowozem - zabraliśmy 4 konie (Alfred, Honor, Finezja i Apacz) oraz tzw. ekipę!:)) W koniowozie jest oczywiście pakamerka z siodlarnią itd, więc wreszcie jest wygodnie. Sobotnie przejazdy mamy sfilmowane, natomast zdjęcia w ruchu nie nadają się do pokazywania. Karolina jechała P i N, , z czego w sobotę skończyła N z jedną zrzutką w II fazie, niestety nie poszczęściło się w niedzielę - bardzo ładny przejazd zakończyła upadkiem. Jak na pierwszy raz - nie ma się czego wstydzić!:) W tym tygodniu gościliśmy naszego wspaniałego Księdza Leszka Kuriatę na kolędzie. Była to bardzo szczególna kolęda, o czym wiemy tylko my i Ksiądz Leszek. Nie zapomnimy jej! Tak samo jak tej pierwszej, przed 13-toma laty... STARSZE NEWSY:
Lucyna i Andrzej |
|